Gabriel Pawłowski
23 lata | trzeci z braci | student trzeciego roku polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego | mieszka z rodzicami w domku przy ulicy Skrzetuskiego, na osiedlu pomiędzy stacjami metra Wilanowska i Służew
Jako najmłodszy z braci nigdy nie miał łatwo - jak wiadomo rodzeństwo potrafi zamienić życie w piekło. Szczególnie, kiedy starsi bracia są chodzącymi ideałami, a najmłodszy ani nie ma ochoty na wielką karierę lekarską, ani nie wierzy w swoją świetlaną przyszłość prawnika. Gabryś wybrał inną drogę - taką, która znacznie bardziej odpowiadała jego osobowości. Zdecydował się na studia polonistyczne, cichą pracę wśród książek. Rodzice byli przeciwni, ale ostatecznie ulegli - przecież nie będą kłócić się z chorym synem, który może niedługo odejść z tego świata. Tyle tylko, że Gabryś wcale nie planował umierać - wygrał walkę z rakiem i poszedł na studia.
Najmłodszy Pawłowski nie rzuca się w oczy. Z jego szczęściem jest to zaleta. Zwykle wszystko wypada mu z rąk, progi i dziury pojawiają się znikąd, a ściany wyrastają jak grzyby po deszczu. To zaskakujące, że człowiek, który na co dzień jest przykładem zupełnego braku jakiejkolwiek koordynacji, może być całkiem dobrym rozgrywającym. W siatkówkę zaczął grać jeszcze w gimnazjum. Choroba przerwała jego rozwój w tej dziedzinie, ale wreszcie powrócił do niej w ramach rehabilitacji... Teraz trenuje w sekcji, ale nie należy do pierwszego składu.
Gabryś zwykle przemyka się po ulicach, po kampusie. Paula, przyjaciółka z dzieciństwa, twierdzi, że Gabriel to urodzony ninja lub szpieg, ponieważ nikt go nigdy nie widzi. Nawet kanar w metrze na centrum nigdy go nie kontroluje. Gabryś zwykle jest spokojny, a tylko od czasu rozpala się dziwnym ogniem, popada w stan wewnętrznego uniesienia. Tylko siatkówka i literatura potrafią go przenieść na ten wyższy poziom pojmowania świata. I wtedy dopiero widać, jak bardzo ten chłopak nie pasuje do szarego świata.
[Cześć, wszystkim! Zapraszam do Gabrysia. Bracia i przyjaciółka do przejęcia. Nieśmiało się opublikowałam...
Wizerunek: Vlad Blagorodnov]
[Hmm.. Szymi to hipster taki trochę i człowiek uduchowiony, który kocha kulturę na na każdy sposób podania i może by się miedzy nimi jakaś rozmowa nawiązała w Hard Rocku na temat książek, ale to może być strasznie słaby wątek więc nie wiem. Możemy sobie odpuścić w sumie. Dziękuję za powitanie :D ]
OdpowiedzUsuńSzymi
[O, między Gabrysiem i Remim nie ma aż takiej przepaści wiekowej, więc wydaje mi się, że nie będę miała problemów z zaproponowaniem czegoś, jeśli nie masz nic przeciwko. Swoją drogą, aprobuję wybór imienia (sama jestem Gabrielą).]
OdpowiedzUsuńJEREMIASZ
[ Szantaż pasuje do Blanki jak ulał. Możemy nawet to rozwinąć. Widzę to mniej więcej tak: Gabryś próbuje dorwać jednego ze swoich profesorów, który umknął mu dajmy na to przed wpisem i Gabriel dojrzy go w okolicy parkingu, gdzie kręciła się Blanka. Miała chrapkę na stojący w pobliżu samochód i przygotowywała plan. Odwracając się wpadła na owego profesorka, więc czemu nie wykorzystać okazji. Zagadała go z uroczym uśmiechem, gdy ten podtrzymał ją gdy upadała i zręcznie pozbawiła go portfela, co oczywiście zauważył Gabryś. Pan profesor odjechał, a Blanka przeglądała zawartość nowego nabytku... pieniądze wyjęła i wsunęła w tylną kieszeń, a gdy uniosła wzrok dostrzegła świadka. Mogłaby w pierwszej chwili próbować go oczarować, owinąć sobie wokół palca, a gdy ten nie ugiąłby się pod nią mogłaby spróbować go szantażować lub też spróbować odwrócić kota ogonem i zrzucić kradzież na jego barki. Co myślisz? Mogę spróbować to pozmieniać jeszcze bardziej, albo pokombinować z czymś innym jeśli Ci się nie podoba. Jestem otwarta na propozycje, aczkolwiek od razu uprzedzam, że dawno nie miałam styczności z pisaniem na grupowcach, a moje studia nijak się mają z polonistyką, więc... musisz mi wybaczyć słabe odpowiedzi ;) ]
OdpowiedzUsuńBlanka W.
[ Spróbuję zacząć, bo muszę się wczuć w pisanie. Jak widać na załączonym obrazku - usiłuję jak najbardziej odsunąć od siebie perspektywę nauki do zbliżającego się egzaminu :3 Zobaczymy co Ci wyczaruję. Daj mi momencik ;) ]
OdpowiedzUsuńBlanka W.
Gdzieś z oddali dobiegał jej odgłos przejeżdżającej na sygnale karetki pogotowia ratunkowego, co jedynie na ułamek sekundy odwróciło uwagę blondwłosej od czekającego ją zadania. Przez myśl przebiegło jej wówczas wspomnienie sprzed wielu lat, gdy z przerażeniem sama oczekiwała na lekarzy. Przesunęła końcem języka po spierzchniętych wargach. To było w dzień, gdy jej ukochana babcia, która wychowywała ją odkąd pamiętała, zasłabła podczas obiadu. Ambulans zaparkował pod kamienicą dopiero po dwudziestu minutach, ale było już za późno na jakiekolwiek działanie.
OdpowiedzUsuńBlanka potrząsnęła lekko głową, odpychając od siebie niechciane wspomnienia i wróciła do analizowania obecnej sytuacji. Na skrzyżowaniu nie było kamer, a jedyne jakie znajdowały się w pobliżu to te na parkingu przy jednej z warszawskich szkół wyższych i skierowane były jedynie w stronę sektora wydzielonego dla władz uczelni. Parkingu nie strzegł też żaden przypakowany gościu, którego Blanka musiałaby się jakoś pozbyć. To wydawało się dziecinnie proste – tak, jak zabranie dziecku lizaka. Mogła zyskać naprawdę wiele, bo hybryda BMW na którą miała chrapkę mogła jej dać pół miliona, o ile była to podstawowa wersja, a tego sama nie była w stanie określić - od tego miała ludzi.
Pokonała kilka kroków w głąb parkingu i właśnie w momencie, gdy chciała się zwinąć wpadła w ramiona jakiegoś mężczyzny, który o mały włos, nie rozbiłby jej głowy na kamiennym podjeździe. Całe szczęście złapał ją nim doszło do bliskiego spotkania z nawierzchnią. Był łatwym łupem, który mógłby jej zapewnić dzisiaj pyszną kolację w drogiej restauracji. Nie mogła się oprzeć. Spojrzała na niego zza firany długich rzęs tymi błękitnymi oczętami i już czuła, że ma go w garści.
Po kilku minutach miała w garści wizytówkę z numerem telefonu oraz portfel, którego utraty nieznajomy się chyba nie spodziewał. Odjechał jeszcze kilkakrotnie oglądając się za nią w lusterku, a gdy zniknął za rogiem Blanka opróżniła portfel do czysta i wrzuciła do pobliskiego kosza na śmieci. Zyskała pięć setek, całkiem nieźle. Wsunęła zielone w tylną kieszeń swoich szortów i uniosła głowę czując na sobie czyjeś spojrzenie.
Oto przed nią wyrósł jakiś chłopak i wyglądało na to, że nie bardzo wiedział jak się zachować w tej sytuacji. Najwyraźniej dostrzegł sztuczkę jaką przed chwilą wykonała. Blanka westchnęła teatralnie i pokonała te kilka metrów, które ich dzieliły. Stanęła przed nim i ułożyła dłoń na torsie młodego mężczyzny, rysując opuszkiem palca jakiś wzór na jego klatce piersiowej.
- Cześć – powiedziała, jak gdyby nic się nie stało, a oni byli starymi, dobrymi znajomymi. – Masz ochotę na drinka? – jakoś trzeba zamknąć mu usta, prawda?
Blanka W.
Ostatnimi czasy naprawdę coraz częściej zdarzało jej się potknąć w najmniej oczekiwanym momencie i to wcale nie miało związku z noszeniem szpilek. Chodzenie w nich opanowała już do perfekcji, z resztą musiała… nie odpowiadało jej te 161cm wzrostu, jakimi ją obdarowano. Całe szczęście miała podobno sporo innych atutów, które w chwilach takich jak ta działały na jej korzyść i w tym właśnie momencie starała się ze wszystkich sił wpłynąć jakoś na mężczyznę, lecz najwyraźniej nie szło jej to zbyt dobrze.
OdpowiedzUsuń- Nie daj się prosić. To tylko drink, nie próbuję Cię zaciągnąć do ołtarza – posłała mu niewinny uśmiech, nadal stojąc bardzo blisko niego, tak że mógł wyczuć delikatny kwiatowy zapach jej perfum i vice versa, ona również czuła zapach jego ciała.
Uśmiech, zalotne spojrzenie i kokieteryjny dotyk. Zwykle to wystarczało by mężczyźni jak muchy padali u jej stóp. Ten chłoptaś najwyraźniej był twardszy niż myślała, a może nie była w jego typie? Może wolał chłopców? Zagryzła lekko dolną wargę rozważając inne opcje.
- Co widziałeś? – zagadnęła nagle, całkiem poważniejąc. Zrobiła krok do tyłu i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej mierząc go uważnym spojrzeniem.
Myśli właśnie były w trakcie gonitwy gdzieś pod jej platynowymi włosami. Starała się znaleźć jakieś rozwiązanie. Trochę szkoda byłoby podzielić się z nim łupem po połowie, ale chyba będzie musiałą to zrobić. Oczywiście w ostateczności, jeśli chłopaczek nie zechce współpracować.
Nie pomyślała o tym, że było to jego pierwsze zetknięcie się ze złem. Cóż… kiedyś też nie znała tego całego ciemnego świata, który krył się w mroku. Kiedyś też była niewinna i czysta. A później straciła wszystko na czym kiedykolwiek jej zależało i… przestała się przejmować. Teraz żyła z dnia na dzień, nie martwiła się jutrem, bo nie wiedziała czy spędzi je na wolności czy w zatęchłej celi. Może to głupie, ale dzięki temu bardziej cieszyła się błahostkami.
Blanka W.
Cóż podobno uroda i upodobania to kwestia gustu. Jednemu Blanka mogła wydawać się ideałem, innemu ot zwyczajną pospolitą kobietą. Tak samo było z mężczyznami. Jak wyglądał ideał Blanki? Wysoki, brunet o ciemnych, niemalże czarnych oczach. Niezbyt umięśniony, bo miała awersję do tych buców na sterydach, co to mają mózgi wielkości orzeszka ziemnego. Więc jeśli miała być szczera to ów chłopak wcale nie odbiegał aż tak bardzo od jej ideału, z resztą… Blanka ostatnimi czasy nie była wybredna. Trafiała na samych skończonych idiotów, więc chyba już dawno powinna przestać oczekiwać na księcia z bajki, który wyrwie ją z ciemności i zapewni szczęśliwe zakończenie.
OdpowiedzUsuń- Doprawdy? – zrobiła kilka kroków, okrążając go jak polujący drapieżnik swoją zwierzynę.
Oczywiście, że nie obawiał się jej. Nikt tego nie robił, bo była przecież zwyczajną drobną złodziejką, w dodatku blondynką, która uśmiecha się uroczo i mruga zalotnie. Dlaczego miałby się jej obawiać? Oto największy błąd każdego faceta, który staje w szranki z Wieczorek. Blanka może i niepozorna znała kilka ciekawych sztuczek z czasów, gdy uczyła się samoobrony, a poza tym miała tuż pod ręką swojego małego przyjaciela, którego znajomy wytatuował jej nawet na żebrach. Broń w chwilach, gdy Blanka się czegoś obawiała paliła żywym ogniem gładką skórę uda dając o sobie znak.
- A mnie się wydawało, że doskonale widziałeś całą sytuację, która miała tu przed chwilą miejsce – nadal okrążała go powoli. – Ale jeśli masz ochotę komuś o tym powiedzieć, będę zmuszona cię powstrzymać, więc może umówmy się tak… weźmiesz portfel i oddasz na portierni. Powiesz, że znalazłeś go na parkingu, gdy szukałeś tego faceta… - otarła się o jego udo bokiem, przez co mógł poczuć broń ukrytą pod spódnicą. - Oczywiście o mnie nie piśniesz ani słówkiem, jasne?
Blanka W.
[Pomysł mam, tak mi się wydaje, ale muszę się dowiedzieć, czy Gabryś interesuje się literaturą tylko od strony teoretycznej i jako czytelnik, czy też tworzy coś własnego.]
OdpowiedzUsuńJEREMIASZ
[Może jemu się tylko wydaje, że jest hetero, bo nie spotkał na swojej drodze Łukasza... :D I tak, tak, mogą się znać, skoro jeden z jego braci jest prawnikiem. Tylko jak się poznali? Dziesięć lat różnicy w ich przypadku to dużo i trudno ich spotkać, chyba że Gabryś przyszedł do sądu do brata i tam spotkał Łukasza...]
OdpowiedzUsuńŁukasz
Nie często w ciągu dnia musiała się asekurować posiadaniem broni, a jeśli i taka sytuacja występowała, to sam fakt tej przewagi nad przeciwnikiem stawiał ją na wygranej pozycji. I chyba liczyła, że tym razem również się tak skończy. Trochę straszenia, może mały szantażyk i ucieknie, a tak czy inaczej więcej go nie spotka.
OdpowiedzUsuńWyglądał jak mały przestraszony chłopiec, a Blanka lubiła tę iskierkę strachu w błyszczących oczach. Nie była zła, nigdy nikogo nie skrzywdziła z przyjemności, zawsze była to ostateczność.
Kiedy jego dłoń zacisnęła się na udzie blondynki w miejscu, w którym ukryta była broń uśmiechnęła się rozbawiona. Chyba naprawdę wystraszył się, że Blanka mogłaby tu i teraz władować mu kulkę w środek czoła.
- Nie oszalałeś – odparła całkiem spokojnie kładąc dłoń na jego dłoni. Delikatnie paznokciami przesuwała po skórze. – Po prostu powiedzmy, że lepiej mieć we mnie przyjaciela niż wroga.
To zabrzmiało trochę jak groźba.
- Więc może zapomnij, że mnie tu widziałeś, a pewnie więcej się nie spotkamy – mówiąc te słowa wspięła się na palce i opierając rękę na jego ramieniu szeptała mu do ucha. – Chyba, że będziesz chciał… - spojrzała mu prosto w oczy i znowu się uśmiechnęła. – Dobrze mieć znajomości, mój drogi – to mówiąc przemknęła dłonią po jego policzku.
Nie potrafiła określić jak jej słowa na niego oddziaływały. Chyba nadal był w głębokim szoku. Był całkiem uroczy, szkoda byłoby gdyby coś mu się stało.
Blanka W.
[Przecież ja nie mówię, że ma stawiać się gejem od razu, bez przesady xd
OdpowiedzUsuńNo dobra, spotkają się w tym sądzie i co dalej? Jakiś plan czy myślimy razem? xd Lubię mieć taki ogólny zarys... :D]
Łukasz
[O, dobre xd Biedny Łukasz… potem obaj mogą planować zemstę na bracie Gabriela.]
OdpowiedzUsuńDzień jak co dzień. Jakby się nic nie działo przez te kilka godzin w pracy, to byłoby super. Ale nie. Musiał znowu jechać do prosektorium, aby tam spojrzeć na wisielca. Facet z twarzy był podobny do jednego z poszukiwanych członków gangu i Łukasz zaczął się zastanawiać – popełnił samobójstwo czy ktoś mu pomógł, bo się wykruszał? Lubił swoją pracę, a po miesiącu ćwiczeń na studiach w tym oto miejscu przestawało być znowu takie straszne, a koszmary przestają odwiedzać.
Potem pojechał do sądu, bo miał pilną sprawę o jedenastej. Jakaś tam kradzież czy coś. Pewnie i tak dostanie zawiasy, bo przecież więzienia w Polsce są oblegane. Nie ma w nich miejsc, przestępcy musza czekać na swoje miejsce. Przerażające, ale taka była prawda. Kiedy Łukasz zaczynał się uczyć, wszystko wydawało mu się takie trudne, ale interesujące. Potem dowiedział się, że te wszystkie statystyki są zupełnie inne, niż te, które można znaleźć w Internecie albo o których mówią w telewizji.
W oddali dostrzegł tego cholernego prawnika, którego osobiście średnio lubił, bo był dobry w swojej robocie. Przynajmniej ich rozprawy nie były nudne, prawda?
Okazało się, że czeka na swojego brata, bo Krystian znów zapomniał papierów. Czemu go to nie dziwi? Potem coś tam dodał od siebie, że Gabriel – jego braciszek – woli panów i właśnie szuka sobie kogoś odpowiedzialnego. Łukasz pokręcił głową. Poszedł sobie dalej, musiał ubrać szaty i przygotować się ro rozprawy. Nie miał zamiaru uczestniczyć w tym swataniu.
Ewentualnie mógłby zmienić zdanie, kiedy zobaczył chłopaka z jakąś teczką w rękach, który rozglądał się, nie bardzo chyba wiedząc, gdzie jest.
- Pomóc ci w czymś? – zapytał, podchodząc do niego. Bardzo możliwe, że to właśnie Gabriel, ponieważ przypominał trochę tego swojego starszego brata.
Łukasz
[Jasne, że urodzi. To nie podlega dyskusji, chociaż ona o tym nie wie. Fajny ten twój Gabryś. Dziękuję za powitanie. :3]
OdpowiedzUsuńNatalia
Nie on pierwszy i nie ostatni przekonał się, że z kobietą taką jak Blanka nie warto polemizować. Ona zawsze dopinała swego, a że niezbyt przejmowała się działaniem zgodnie z prawem było jej łatwiej osiągać swój cel. Nie pracowała, a jadała w najlepszych restauracjach w mieście, jeździła sportowym samochodem i mogła podróżować, bo było ją na to stać. Wielu ciężko musiało pracować na luksusy, inni mieli po prostu szczęście. Blanka nie pasowała do żadnej z tych kategorii. Ciężko ją było zaszufladkować.
OdpowiedzUsuń- Cieszę się, że w końcu doszliśmy do porozumienia – oparła dłoń na biodrze i patrzyła, jak chłopak stara się wyjąć portfel nie uwalając sobie rękawów po łokcie brudem.
Jego pytanie sprawiło jednak, że zmarszczyła zabawnie brwi. „Dlaczego, co?” Nie sprecyzował pytania, więc blondynka wzruszyła jedynie ramionami.
- Dlaczego go okradłam? – rzuciła całkiem bezpośrednio, a nie widząc żadnej reakcji pokręciła lekko głową. – Bo miałam okazję, bo sądząc po samochodzie jakim odjechał i garniturze szytym na miarę pięć stówek w plecy mu nie zaszkodzi, a może zacznie uważać w jakim towarzystwie się obraca.
Zagryzła lekko dolną wargę. Dlaczego mu to mówiła? Sama nie wiedziała. Chłopak wydawał się być człowiekiem, który wzbudza zaufanie, któremu można powiedzieć wszystko. I tu pojawiał się problem. Istniały rzeczy, o których Blanka nie mogła powiedzieć nikomu. Takie życie.
Blanka W.
[W porządku ;)]
OdpowiedzUsuńNo, czyli dobrze zgadł, że chłopak jest bratem tego cholernego gnojka Krystiana. Znaczy bardzo go lubił, przecież przyjaciele sobie tak zawsze gadają, prawda? Oczywiście, że tak.
Westchnął cicho. Pewnie brat się ucieszy, jeśli się dowie, że Gabriel się zgubił w budynku. Albo wręcz przeciwnie, jeśli potrzebuje tej teczki na teraz.
- Chodź za mną, zaprowadzę cię do niego – powiedział i ruszył przed siebie. – Gabriel, tak? Brat o tobie wspominał kilka razy. Ja jestem Łukasz – podał mu dłoń, przedstawiając się i uśmiechając lekko. Gabriel był całkiem przystojny i jeśli wierzyć słowom Krystiana, to mógłby chyba mieć u niego szanse, prawda? Przecież Łukasz jest odpowiedzialny i miły, w dodatku ma dobrą pracę, co prawda trochę niebezpieczną, ale to nic. Nie zmieniało to faktu, że ją miał, zarabiał na siebie, miał mieszkanie… znaczy wynajmował, ale może wkrótce się dorobi swojego własnego. Nie dadzą mu kredytu małżeńskiego, no ale… - Może jakaś kawa po południu? - zagadnął, kiedy schodzili schodami na niższe piętro. Windą nie miało sensu się poruszać, tyle ludzi się nimi przemieszcza, że Łukasz nabierał obaw, że kiedyś liny puszczą, a on nie chciał znajdować się wtedy w środku tego pudła. A, no i kawa, oczywiście. Bo na kawę się zapraszało, jeśli chciało się kogoś poznać i porozmawiać. Kawa to dobra opcja.
Zerkał na niego co jakiś czas, obserwując jego reakcję i żeby spojrzeć mu w oczy. Nie, nie bardzo przejmował się dziesięcioletnią różnicą wieku. Kogo to obchodziło? Według prawa wszystko było legalne i nikt nie mógł się o to przyczepić.
Łukasz
- Naprawdę próbujesz mnie przeanalizować czy tylko mi się wydaje? – jedna z jej idealnie wyregulowanych brwi uniosła się nieznacznie ku górze. Jeszcze przed chwilą miała wrażenie, że zejdzie jej na zawał pod nogami, a teraz starał się zagłębić w szczegóły jej świata. Może był dziennikarzem? To nie wróżyłoby niczego dobrego.
OdpowiedzUsuńNerwowo przestąpiła z nogi na nogę, a pistolet ukryty pod rąbkiem spódnicy nagle wyjątkowo zaczął jej ciążyć. Miała ochotę podsunąć podwiązkę nieco wyżej, ale powstrzymała się. Chociaż w sumie on już i tak doskonale wiedział, co blondynka tam ukrywała.
- Nie da się podzielić ludzi na dobrych i złych, tak jak nie ma jedynie czerni i bieli. W życiu istnieje wiele odcieni szarości – rzuciła, wzruszając ramionami. – Każdy człowiek jest inny, każdy ma jakiś cel. Zatem można śmiało stwierdzić, że istnieją też ludzie złożeni… jak Ty powiedzmy, którzy wszędzie doszukują się drugiego dna, i tacy jak ja… którzy nie potrzebują skomplikowanych powodów do działania – wypuściła ze świstem powietrze z ust. – Powiedzmy, że czasami dla ludzi takich jak ja wystarczy iskra by wzniecić pożar.
- Nic nie jest wykluczone. Świat jest pełen niespodzianek.
OdpowiedzUsuńTo była naprawdę dziwna rozmowa, ale trzeba przyznać, że zaciekawił ją ten ciemnowłosy młody człowiek. I choć w momencie, gdy dostrzegła go parę metrów dalej, podczas owej drobnej kradzieży sądziła, że ich znajomość zakończy się nim na dobre się rozpocznie, tak teraz nie była już tego taka pewna.
W spokoju obserwowała, jak oddalał się od niej coraz bardziej, aż w końcu całkowicie zniknął jej z pola widzenia. Dopiero wtedy odetchnęła głęboko pełną piersią. Przesunęła końcem języka po spierzchniętych wargach i rozejrzała się dookoła. Na tym chyba powinna zakończyć dziś dzień „pracy”. Nic więcej by tutaj już nie zdziałała. Ostatni raz spojrzała w stronę BMW, które było jej najnowszym celem i skierowała się w stronę swojego samochodu zaparkowanego nieopodal. Nowiuśkie, czerwone audi A3 nie rzucało się aż tak w oczy i nie wzbudzało zainteresowania na ulicach, mogła się nim poruszać bez obaw. Wsiadła za kierownicę i włączyła się do ruchu.
[ Jak sprawimy, że spotkają się ponownie? ;) ]
Na szczęście Łukasz nie miał rodzeństwa (a przynajmniej nic mu na ten temat nie wiadomo), które mogłoby go ośmieszać w oczach innych ludzi. Gabriel miał pecha. Podobno miał jeszcze jednego starszego brata, z tego co mówił Krystian dogadywali się świetnie. Łukasz wyczuł, że coś jest nie tak i na pewno robią najmłodszemu żarty. Biedny dzieciak… Kiedyś Sobieski chciał mieć starszego brata, który mógłby go chronić w domu dziecka, ale gdyby miał mieć takiego, który wiecznie się z niego śmieje, to już woli być tym jedynakiem.
OdpowiedzUsuń- Nie martw się, nie wierzę we wszystko, co mówi Krystian o swoich braciach – puścił mu oczko, uśmiechając się do niego, jakby chciał go jakoś pocieszyć, bo chłopak wyglądał na zgaszonego. A szkoda życia na takie uczucia. Sam zrozumiał to w liceum, kiedy przygotowywał się do matury i nagle zdał sobie sprawę, że nie chce być wyrzutkiem społecznym z bidula. Udowodnił wszystkim, że nawet dzieciak, którego wszyscy spisują na straty, może osiągnąć sukces. – No już, najwyżej go oskarżymy o coś – dodał, śmiejąc się lekko pod nosem.
Wyszli na jeden z korytarzy, ale braciszka nie było. Może gdzieś poszedł, może szukał Gabriela.
- Powinien tu być. Może zaraz wróci – Łukasz rozejrzał się, a potem jego wzrok zatrzymał się dłużej na Gabrielu. – Co z tą kawą? – zapytał. Nie nazwałby tego spotkania randką, ale po prostu zwykłym, towarzyskim spotkaniem. Kto wie, może polubią swoje towarzystwo.
Łukasz
[Przepraszam, zgubiłam Twój komentarz, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz :) Mogą znać się już wcześniej, bo kilka razy już ze sobą pracowali i teraz Miśka zgłosi się do Gabrysia po pomoc z nowym artykułem? :)]
OdpowiedzUsuńMichalina
Gabriel zachowywał się dziwnie i Łukasz nie potrafił rozszyfrować, co to mogło znaczyć. Może Krystian ściemniał? Może niekoniecznie z teczką, bo wyglądała na ważną, ale może Gabriel wcale nikogo nie szukał, a tym bardziej nie jest gejem. Lepiej dla pana prawnika, żeby było inaczej niż sądził Sobieski.
OdpowiedzUsuń- Słuchaj… mam takie głupie pytanie i nie zabij mnie śmiechem, ale powiedz mi… jesteś gejem? – zapytał wprost, bo owijanie w bawełnę było po prostu głupie. W swoim zawodzie nauczył się, że trzeba mówić prosto z mostu i pytać prosto w twarz, żeby nie tracić czasu i żeby uzyskać satysfakcjonujące odpowiedzi. A Łukasz lubił wiedzieć, na czym stoi i czy rzeczywiście może sobie myśleć o niedalekiej przyszłości z młodym Pawłowskim. – Nie zrozum mnie źle, sam nim jestem, więc nie zlinczuję cię, po prostu pytam, bo twój braciszek powiedział, że szukasz randki – wyjaśnił mu od razu. Skoro Łukasz cenił sobie informacje, to uznał, że Gabriel też zasłużył na wyjaśnienia. Zwłaszcza po takim pytaniu, które przecież w tym kraju należą do zakazanych i nie wiadomo jeszcze jakich.
Łukasz
[Gabryś również uroczy! Jakieś pomysły na powiązania? Bo jeżeli jest chęć na wątek, to mogę nawet zacząć! :D]
OdpowiedzUsuńCelina
[To ja postaram się coś wykombinować i na dniach zacząć. Powiedz mi tylko, jakiej długości wątki preferujesz?]
OdpowiedzUsuńCelina
No jasne, znowu dał się wrobić. No ale nic, ważne, że dowiedział się o tym teraz i nie wyszedł na jeszcze większego debila przez Krystiana. Jak go spotka, to mu nie pomoże nawet jego legitymacja, do cholery jasnej. Szkoda, mogło być całkiem fajnie.
OdpowiedzUsuń- Rozumiem, nie musisz nic mówić. Po prostu padliśmy ofiarą żarcików twojego brata. Teraz pewnie chwali się swoim wspaniałym pomysłem twojemu drugiemu bratu. Oni zawsze tacy są? – zapytał, wyciągając telefon i wyszukując numer. – Jasne, że zemsta. Zemsta najlepiej smakuje na zimno, więc co ty na to, żeby poudawać, że mieliśmy cudowną randkę? – zapytał, zastanawiając się, co mógłby mu zrobić oprócz wyrwania nóg z dupy. – Cześć, Krystian. Słuchaj, brat na ciebie czeka i muszę ci powiedzieć, że niezły z niego przystojniak – powiedział do telefonu, a Gabrielowi puścił oczko. A co, skoro ma się bawić, to pójdzie na całego. Ale wszystko małymi kroczkami. I musiał poczekać na zgodę Gabriela. A może i on wymyśli coś ciekawego. Przecież nie mogą tak po prostu puścić mu tego płazem. Dorośli faceci, a jak bawili się kosztem młodszego brata…Łukasz był gotowy zrobić sobie teraz żart z pana prawnika.
Łukasz
[Dobra, wymyślę coś. Ten pomysł ze znalezieniem kota całkiem mi się spodobał :D]
OdpowiedzUsuńChwała temu, kto powiedział, że marzenia się spełniają, o ile wyciągnie się po nie rękę i nieco zawalczy. Celina walczyła przez kilka lat i w drodze do osiągnięcia celu, zawsze towarzyszyli jej najlepsi przyjaciele, obojętnie jak banalnie to brzmi. Prowadzenie baru i jednoczesne zajmowanie się pupilami jednak nie należało do zadań najłatwiejszych, ale zdecydowanie przyjemnych. Kiedy otwierała, a klientów nie było jeszcze wielu, pozwalała zwierzakom siedzieć tuż obok, aby nie musiały w samotności spędzać czasu w mieszkaniu, które i tak było niedaleko. Pochylona nad stertą papierów, próbując skupić się nad liczbami, które nie miały dla niej żadnego sensu zauważyła, że Kai dość nerwowo porusza się po lokalu. Wtedy dopiero zdała sobie sprawę z tego, że jej mały kot gdzieś zniknął. Przeszukała całe pomieszczenie, wróciła nawet do mieszkania, ale po Filemonie nie było śladu. Zrezygnowana oparła się o drzwi wejściowe baru, czekając na jakiś cud. I cud się wydarzył, bo w jej kierunku zaczął iść chłopak, którego kojarzyła, bo czasem był jej klientem. Na rękach trzymał... Filemona. Podbiegła do niego ciesząc się niczym małe dziecko z dostanego na święta prezentu.
- Znalazłeś Filemona! - uśmiechnęła się spoglądając na kociaka, któremu chyba całkiem dobrze było w ramionach ciemnowłosego chłopaka - Nie wiem, jak mam Ci się odwdzięczyć. Cokolwiek na co masz ochotę z baru, na koszt firmy.
Zanim chłopak zdążył odezwać się choćby słowem, panna Rojewska już otwierała drzwi lokalu, by móc zaprosić go do środka.
Celina
[ Ty... a gdyby tak Blanka znalazła się w domu Gabrysia na jakimś rodzinnym obiadku? Powiedzmy, że któryś z jego braci (no chyba że są żonaci) od jakiegoś czasu opowiadał o genialnej dziewczynie, którą poznał niedawno, ale bardzo chciałby ją im wszystkim przedstawić i takie tam. Kiedy Blanka zjawia się Gabryś przeżywa niemały szok. :D ]
OdpowiedzUsuńBlanka
[Pewnie, ze fajniejsze! xD Owczarki zawsze lepsze... chociaż sama wolałabym kocury ;p
OdpowiedzUsuńOjoj, ale jak mu ze ślubem nie wyjdzie, to ktoś musiałby go pocieszyć, a to chyba zbyt ciężkie byłoby xD
Poza tym jakiś wątek może?]
Nataniel
[ Byłoby mi baaaaaardzo miło <3 i... znaczy jeśli Ci pomysł nie odpowiada możemy poszukać czegoś lepszego! Jestem otwarta na propozycje i sama też mogę jeszcze pokombinować ;) ]
OdpowiedzUsuńBlanka W.
[Może i by nie musiał długo czekać ;p Cóż, też pomysłu nie mam... ale pomyślę i jutro się chyba odezwę ;d]
OdpowiedzUsuńUcałowała kociaka w pyszczek, po czym pozwoliła mu się wdrapać na swoje ramię, aby zagrzał tam miejsce. Nie wiedziała dlaczego pupil tak uwielbiał siedzieć właśnie tam, ale póki był mały mogła mu na to pozwolić. Jak jej wyrośnie i stanie się pięć razy większy, trzymanie go na ramieniu będzie dość ciężkie.
OdpowiedzUsuń- Och, Filemon uwielbia pieszczoty. I ludzi. Mam go od niedawna i jeszcze nie bardzo wiem, na ile mogę sobie przy nim pozwolić. Ale wiem już, żeby nie spuszczać go z oka. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało - uśmiechnęła się bardziej sama do siebie, wchodząc za bar i dając chłopakowi znać, by zajął miejsce tuż przed nim, w tym samym czasie do pomieszczenia wszedł Kai. Przynajmniej o tego nie musiała się martwić, bo zawsze się pilnował.
- Kawa, herbata, piwo, wino? - zapytała zerkając na ciemnowłosego - Albo może jesteś głodny? Powoli zaczęłam wprowadzać tu przekąski, w końcu pijani ludzie, to głodni ludzie. I przepraszam, że tyle gadam, ale to przez emocje. Celina - wyciągnęła rękę w stronę nieznajomego, uśmiechając się jeszcze szerzej,
Miała zły nawyk, że zaczynała mówić bez przerwy, nie dając nikomu innemu dojść do głosu, co było nieco dziwne zważając na to, że potrafiła przez kilka dni nie odezwać się słowem. I tak zawsze uważała, że najlepszymi słuchaczami są zwierzęta. W sumie nie miały wyjścia, była ich właścicielką. A ludzie często nie zwracali na nią po prostu uwagi.
Celina
[Może być całkiem śmiesznie :D]
OdpowiedzUsuńStudiowanie i praca nie były fajne kiedy to drugie zabierało ci więcej czasu. Na uczelni pojawiałam się tylko jak miałam chwilę wytchnienia a wtedy i tak byłam nieprzytomna, ale jakoś jeden rok zaliczyłam, więc się da. Najgorsze z tego wszystkiego były prace pisemne. Kiedy któraś z dziewczyn z roku mówiła mi, że muszę napisać artykuł czy inną pierdołę wiedziałam, że będę robić to pewnie w nocy albo będę miała mega poślizg. Na szczęście był jeszcze Gabryś, który zawsze mi pomagał. Był chyba najbardziej pomocną osobą jaką spotkałam w życiu i dzisiaj też potrzebowałam jego pomocy. Niby napisanie artykułu nie było trudne, ale jednak miałam z tym problemy. Chciałam napisać za dużo w jednej pracy i nie umiałam potem tego wszystkiego ubrać w słowa. I właśnie wtedy trafiałam pod drzwi Gabrysia tak jak dziś. Z laptopem w torbie, dwoma kawami i torebką z jedzeniem zapukałam do drzwi modląc się aby już nie spał i żeby mi pomógł. Po kilku chwilach usłyszałam przekręcany klucz w zamku i zobaczyłam, że niedawno albo właśnie przed chwilą wstał.
- Cześć, przepraszam, że cię budzę, ale pilnie potrzebuję twojej pomocy. Mam jedzenie i kawę. - uśmiechnęłam się przepraszająco podnosząc kawę z żarciem wyżej.
Miśka
Weszłam do mieszkania i postawiłam kawy na blacie po czym wyjęłam talerz i na nim położyłam dwie kanapki.
OdpowiedzUsuń- Mam problem. Brakuje mi słów a ty znasz ich więcej. - upiłam łyk kawy.
- Muszę dokończyć artykuł a szczerze mówiąc jedyne co przychodzi mi do napisania to "Koniec". - skrzywiłam się i usiadłam na blacie machając nogami.
- Wiem, pewnie mnie zabijesz, że tak wcześnie, ale muszę go dzisiaj wysłać, bo inaczej obleję. Potem będziesz mógł się spokojnie wyspać, obiecuję. - powiedziałam z przepraszającym uśmiechem na ustach i sięgnęłam po torbę z laptopem, którego wyciągnęłam i szybko włączyłam.
Miśka
Jej układy z facetami, a szczególnie jednym, były proste polegały na dostosowaniu się do powiedzonka – czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Ona przymykała oko na to, że z dnia na dzień ćpał coraz więcej i pieprzył się z wszystkim co ma dwie nogi i cycki, on na jej szemrane interesy i ciągłe zmiany nastroju. Kiedy poznała Krystiana miała naprawdę po dziurki w nosie bycia czyjąś zabawką, którą odkłada się na półkę, kiedy zabawa dobiega końca. Zdecydowała spróbować czegoś przed czym zwykle uciekała – zaczęła spotykać się ze zwyczajnym chłopakiem, który miał przed sobą jakąś przyszłość, z którym ona mogłaby mieć jakąś przyszłość. Widywali się na tyle często, jak to tylko możliwe. Zabierał ją na romantyczne kolacje, wyciągał do kina czy na koncerty, a w końcu… zaproponował obiad u swoich rodziców.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że ta propozycja Blance niezbyt przypadła do gustu. Nie była dziewczyną, jaką rodzice chcieliby widzieć przy swoim synu, a przynajmniej tak jej się wydawało. Tego dnia odstawiła na bok krwistoczerwoną szminkę i niebotycznie wysokie obcasy. Postawiła na coś bardziej dziewczęcego. Gabriel mógł podziwiać w progu blondwłosą drobniutką dziewczynkę w biało-różowej sukience w drobne kwiatuszki z sznurowanymi sandałkami na koturnie, która kurczowo trzymała się ramienia jego brata. Zupełnie nie przypominała tej dziewczyny z parkingu, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Kiedy weszli do domu, błękitne oczęta Blanki przesunęły się w kierunku Gabriela. Krystian chyba właśnie go jej przedstawiał, ale dziewczyna była zbyt pochłonięta swoimi myślami by usłyszeć cokolwiek z tego, co mężczyzna mówił do brata.
- My się już chyba gdzieś widzieliśmy – rzuciła nagle, wyciągając w jego kierunku drobną dłoń. – Nazywam się Blanka – i uśmiechnęła się, tak jak wtedy na parkingu, gdy próbowała go uwieść.
Blanka W.
[Lenka się nie poddaje, bo tak czy inaczej ma mało szans, po prostu woli miło spędzić swoje ostatnie chwile ;)
OdpowiedzUsuńDzień dobry!]
Lena
[Cześć. Tak w sumie przypadkiem wyszło. Wpisałam w google gimnazja w Warszawie i tyle. ;]
OdpowiedzUsuńRemek Brutecki
Będzie. Niech myślą, że ich braciszek chce być z mężczyzną, a potem coś się wymyśli. Łukasz jako tako jeszcze nie miał żadnego ciekawego pomysłu, ale coś muszą wymyślić. Tylko, cholera, co…
OdpowiedzUsuńSkończył tę krótką rozmowę, a potem spojrzał na Gabriela.
- Niech myśli, że mu się udało. A tymczasem myśl, co możemy mu zrobić. Znasz go dłużej, powinieneś wiedzieć, gdzie są jego słabe punkty – uśmiechnął się do niego lekko. Zaraz potem na jego twarzy namalowało się zdziwienie. – Randka? – uniósł brew, nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi. Przecież przed chwilą powiedział mu, że jest hetero, a teraz proponuje randkę? Nie bardzo rozumiał, przecież Krystiana nie było w pobliżu i nie mógł ich usłyszeć. Szczególnie ich planu, którego jeszcze tak na dobrą sprawę nie mieli.
Łukasz
Łukasz chwilę się zastanawiał nad sensem pomysłu Gabriela. Właściwie, dlaczego nie, bardzo dobry plan. Niech Krystian myśli, że głupi żart mógł okazać się czymś więcej. Nie będzie mógł się wtedy śmiać, ponieważ nie poszło po jego myśli. Idealnie.
OdpowiedzUsuń- Super. Bardzo chętnie – potem zaproponował mu adres i godzinę kawiarni, w której mogli ustalić szczegóły i tak dalej. – A teraz lecę, bo mam sprawę. Do zobaczenia – uśmiechnął się do niego, puszczając mu oczko, a potem poszedł w jakiś korytarz. Nie wierzył, że to się przed chwilą zdarzyło. Jak dorwie tego całego Krystiana… Ale musiał grać, że niby nie może się doczekać spotkania i tak dalej, że bardzo spodobał mu się Gabriel…
O umówionej godzinie wstawił się na miejscu. Zajął stolik i usiadł tak, żeby dobrze widzieć, kto wchodzi. Właściwie nie sądził, aby to spotkanie było im potrzebne, ale miło było spędzić po południe poza murami pustego mieszkania.
Łukasz
[Cześć, bardzo dziękuję. Chętnie bym sie pokusiła na wątek, masz może jakiś pomysł? :)]
OdpowiedzUsuńTatiana
-W sumie dlatego jestem u ciebie. Nie ogarniam. Mam do napisania jeszcze dwie prace, ktore bede pisac po nocach, bo nowa sesja i pokaz i w ogole. - plik sie otworzyl i pokazalam go Gabrysiowi. Sama napilam sie kawy z kubka i wyciagnelam telefon, ktory zawibrowal mi w kieszeni. Sms. Przymnknelam oczy po przeczytaniu i szyboo odpisalam.
OdpowiedzUsuń- A jak u ciebie? - spojrzalam na chlopaka, ktory wlasbie czytal moj artykul. Wlaczylam dzwiek w telefonie i wrzucilam go do torby. Upioam kolejny lyk kawy patrzac na skupionego Gabrysia.
[Przepraszam za brak polskich znakow, pisze z telefonu ;)]
Miśka
[Mówić to ona umie, tylko akcentu jeszcze się nie wyzbyła. Ale ten pomysł z uczeniem pisania, wypełniania papierów itd. jest fajny. Z tym, że i tak płacić mu będzie normalnie, a rosyjskiego czy ukraińskiego (jak wolisz), może uczyć go przy okazji. Wątek, hm, wymyślę coś i zacznę po prostu, tylko daj mi trochę czasu :D]
OdpowiedzUsuńTatiana
Polska była pięknym krajem, przynajmniej takie zdanie miała Tatiana teraz, po kilku latach mieszkania tutaj. Jeszcze trochę ponad trzy lata temu szczerze nie znosiła myśli, że mieszka w Warszawie zwłaszcza, że było to zwieńczeniem łańcucha wydarzeń, o których wolałaby zapomnieć, czego oczywiście nie potrafiła uczynić. Język, o dziwo, nie był tak ciężki do nauczenia, jak sądziła na początku, pomijając to, że wciąć mówiła z akcentem, rozumiała już niemal wszystko. Problemy tylko sprawiała pisownia, a nauka jej była prawdziwa katorgą. Komuś, kto sprawnie posługuje się cyrylicą dość ciężko jest przyswoić całkowicie nowy alfabet. Dlatego też załatwiła sobie korepetytora, studenta, niewiele starszego od niej. Ci, którzy zajmowali się nauczeniem zawodowo, z reguły byli nieco wiekowi, a jej rodzina wydawała im się dość podejrzana. W oczach młodego chłopaka była jedynie bogata Ukrainką. Nikim więcej.
OdpowiedzUsuńWidywała się z nim raz w tygodniu, od niecałego roku. Często była to jakaś zwykła kawiarnia, czasem biblioteka, czasami i jej mieszkanie, ale tylko kiedy nie było rodziców. I do tego ostatniego miejsca zaprosiła go dzisiaj. Słysząc pukanie, zeszła po schodach na dół, by móc mu otworzyć, ale oczywiście ubiegła ją gospodyni. Tak, posiadali gospodynię, przez co zapewne wychodziła na jeszcze bardziej rozpieszczoną. A życie wcale jej nie rozpieszczało; nigdy.
- Cześć - mruknęła wprowadzając Gabriela do salonu - Zaraz dostaniesz herbatę. Dzisiaj tylko godzina, potem jadę tańczyć - nie była pewna czy kiedykolwiek mówiła chłopakowi, że jej pasją jest balet; nie była pewna czy w ogóle powiedziała mu o sobie cokolwiek poza imieniem i tym, że pochodzi z Ukrainy - U ciebie dobrze?
Nigdy nie zaczynała nauki z Gabrysiem, póki oboje nie dostali herbaty, dziwny nawyk, który wszedł jej w życiu chyba już przy pierwszym ich spotkaniu.
Tatiana
Łukasz przejrzał menu, a potem spojrzał na Gabriela, który wkrótce do niego dołączył. Wskazał mu miejsce naprzeciwko siebie i uśmiechnął się do niego lekko. Cóż, to nie wina Gabriela, że ma takich durnych braci. Niestety, sam Łukasz nie wiedział, jak mogliby się na nim skutecznie odegrać. W końcu chciał zabawić się Łukaszem, a tego zdecydowanie nie lubił. Wystarczająco dużo razy w domu dziecka był wykorzystywany przez starszych kolegów. A teraz to musiało się skończyć.
OdpowiedzUsuń- No co jest? Mów, mów, słucham cię cały czas – zachęcił go, odkładając kartę z deserami, kawami i innymi takimi. – Opowiadaj, co wymyśliłeś, bo mnie oprócz pozbawienia go ubrań i wyciągnięcie na środek ulicy, nic nie przychodzi do głowy, a wiesz, to głupie będzie – westchnął ciężko, a potem zamówił dla siebie kawę, kiedy przyszła kelnerka. Łukasz szczerze liczył na inicjatywę Gabriela pod tym względem (zemsty), ponieważ on sam nie za dobrze znał Krystiana. To Gabriel z nim żył przez ileś tam lat, to jemu bracia dokuczali i na pewno wiedział, jak można im skutecznie dowalić, aby zapamiętali, że młodszego braciszka – w obstawie Sobieskiego – się nie dręczy.
Łukasz
Zaczelam czytac artykul od nowa. Jak zwykle byl swietny. Czego koglam sie spodziewac?
OdpowiedzUsuń- Jak zwykle swietny. Jak ty to robisz? - spojrzalam na chlopaka z lekkim usmiechem. Zazdroscilam mu talentu pisarskiego. A przeciez musialam umiec dobrze pisac inaczej bylabym skonczona. Staralam sie jak moglam, ale praca... No coz... W tym momencie uslyszalam dzwonek telefonu. Spojrzalam na ekran, westchnelam cicho i odebralam. Przez chwile sluchalam co moj rozmowca ma mi do powiedzienia.
- Nie, nie pojde z toba. Mowilam ci ze nie mam zamiaru sie z toba spotukac. Z reszta... - spojrzalam na Gabrysia - przyjde z kims innym. - znow kilka slow - Tak, mam kogos. Musze konczyc. Czesc. - powiedzialam i rozlaczylam sie po czym schowalam twarz w dlobiach.
Miśka
Nic dziwnego, że nie czuł się swobodnie przebywając w mieszkaniu państwa Gogol. Nawet ona się tak tutaj nie czuła, choć przyszło jej nazywać owe miejsce domem. Apartament był piękny, duży, leżał w bogatej dzielnicy i tak właściwie nie miała na co narzekać. Jednak coś jej nie pasowało i nie do końca wiedziała, co takiego. Może fakt, że co chwilę pojawiały się tu twarze ludzi wykonujących dla jej ojca zlecenia, albo to, że bardziej przypominało to pilnie strzeżone więzienie, niż dom? Drzwi i okna były kuloodporne, wiele pomieszczeń zostało wyciszone i wcale nie przypominało to azylu. Gdyby ludzie wiedzieli, co czasami działo się tu po nocach, zaczynaliby wierzyć, że sam Lucyfer zstąpił na ziemie. Jej ojciec czasem przypominał diabła, ale ona nie była lepsza; puste oczy, wyuczona mimika twarzy dostosowana do sytuacji i ta nieczułość na ludzką krzywdę. Całe szczęście, że balet podszkolił ją grze aktorskiej, przynajmniej uchodziła za wiecznie smutną i zmęczoną, nie bezduszną.
OdpowiedzUsuń- Ćwiczenia - odparła - Bracia zawsze są wkurzający - dodało, nieco unosząc kąciki ust w dość sztucznym uśmiechu, wspominając brata. Kiedy gosposia w końcu dotarła z herbatą, mogła zacząć naukę.
- W Polsce macie dziwne zasady. Czym różni się "niepoczytalny" od "nie przeczytam tego"? Wiem, co to znaczy, ale z którym "nie" pisze się razem?
Upiła łyk gorącego napoju, kiedy poczuła małe, ostre pazurki wbijające jej się w nogę i próbujące dostać się nieco wyżej. Uniosła włochata, mruczącą kulkę na ręce, zaraz kładąc ją sobie na kolanach. Dziwne, ale tylko to zwierzę było w stanie dostarczyć jej radości.
- Gabriel, poznaj Kota.
Tatiana
[To ja mam takie pomysły: mogą być jakimiś znajomymi (w sumie niewielka różnica wieku, Gabryś mógł być chłopakiem jej przyjaciółki, która to razem z Werą odwiedzała go w szpitalu, kiedy był chory, no i znajomość się nadal ciągnie. Albo Gabriel pisze jakieś wiersze/opowiadania/whatever, a Wera jest zafascynowana jego twórczością i zdobyła jakoś jego namiary i chce się o nim czegoś dowiedzieć ;D Dobra, druga opcja jest dość dziwna. Jak masz coś lepszego, pisz :)]
OdpowiedzUsuńWeronika Dunajska
[Mamy z Gabrysiem trochę wspólnego, mnie też nie robią kontroli w autobusach, więc od razu się uśmiechnęłam. I choć chęci na wątek mam ogromne, tak z pomysłami dużo gorzej.]/Ernest
OdpowiedzUsuń[To akurat wcale nie takie głupie. Pytanie brzmi: jak Ernest mógł o Gabrysiu usłyszeć? I co ważniejsze, skąd wziąłby się pomysł współpracy?]/Ernest
OdpowiedzUsuńSpojrzalam na chlopaka.
OdpowiedzUsuń- Ja... Moglabym miec do ciebie jeszcze jedna prosbe? Moze ci ona wydac dziwna, ale jesli sie tam nie zjawie on nienda mi spokoju. - z mojego gardla wydobyl sie cichy szloch, ktory wstrzasnal moim cialem. - Musze sie dzisiaj pojawic na imprezie w towarzystwie mojego chlopaka a jak wiesz takowego nie mam. Poszedlbys ze mna? Jako moj chlopak, ale obiecuje ze tylko ten jeden raz, na ten jeden wieczor. - wiem ze to bylo idiotyczne, ale co mialam zrobic?
Miśka
[Ernest, jeśli chodzi o pracę, to dość narwany chłop, więc mógł go nawet złapać w supermarkecie. W każdym razie, chcesz żebym zaczęła już przy pracy nad rzeźbą czy może właśnie przy pierwszym spotkaniu?]/Ernest
OdpowiedzUsuńUsmiechnelam sie lekko - Jasne, ze dostanieszile tylko chcesz. - pocalowalam go w policzek i usciskalam mocno - Pojde po poludniu do miasta i cos ci zalatwie tylko musisz mi podac swoj rozmiar. - usiadlam z powrotem na blacie. - Wiesz, ze cie uwielbiam, prawda? Jestes najlepszym przyjacielem na swiecie. - jeszcze raz sie do noevo przytulilam. - Nie mam pojecia jak ci to wynagrodze.
OdpowiedzUsuńMiśka
[W porządku. Coś zacznę.]/Ernest
OdpowiedzUsuńW tym momencie zrobiłabym dla niego wszystko. No bo gdzie bym znalazła faceta, który ot tak zacznie udawać mojego chłopaka, bo mam problemy?
OdpowiedzUsuń- Okey, może masz rację. Chyba tak będzie lepiej. - przygryzłam dolną wargę.
- Prowadź więc- uśmiechnęłam się szeroko.
- Impreza jednego z magazynów, dla którego pozowałam. - wzruszyłam ramionami - W sumie nic takiego. Będę trochę ludzi, ale nie ma się czym stresować, wiem, że sobie poradzisz. - spojrzałam na niego z uroczym uśmiechem i jeszcze raz go przytuliłam.
- Dziękuję ci. Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczna. - powiedziałam ciągle go przytulając.
Miśka
[Obaj mogą znać się z uczelni. W sumie są też w tym samym wieku. Może się zakumplowali jakoś? I teraz może wyszli razem gdzieś na piwo?]
OdpowiedzUsuńŁukasz wysłuchał jego wypowiedzi i potakiwał głową. Plan był diabelski. I to tak na poważnie diabelski. I dość poważny, a Łukasz miał co do tego planu wątpliwości.
OdpowiedzUsuń- Słuchaj, nie wiem czy to dobry pomysł, aby robić aż takie rzeczy. Gdyby ktoś się dowiedział i zobaczył takie zdjęcie, Krystianowi mogliby cofnąć legitymację. Wierz mi, powód nagle w tajemniczy sposób pojawiłby się na jego biurku. Polska jest niezbyt tolerancyjna, a poza tym Krystian pracuje jako prawnik w sądzie. Zwolniliby go. To zbyt… brutalne – stwierdził Łukasz. Jakby bawienie się uczuciami nie było brutalne, ale mimo to Sobieski uważał, że to przegięcie. Nie był dobry w zemstach. W domu dziecka dawali sobie po mordach i szli dalej. To nie była sala sądowa, gdzie mógłby starszemu bratu Gabriela dowalić jakiś proponowany wyrok w więzieniu. Zresztą, nie zrobił nic nielegalnego.
- Ewentualnie możemy mu w jakiś sposób ukraść ubrania, ale nie wiem, jak to zrobimy. Przecież nikt w sądzie się nie rozbiera. Nawet togi zakładamy na koszule i spodnie – westchnął ciężko. Zamówione przez niego ciastko i kawa przyniosła kelnerka, a Sobieski zaczął jeść. – Hm, a gdybym powiedział mu, że to w nim się kocham? Zrobiłoby mu się głupio? – zagadnął nagle, choć nie był do końca przekonany co do tego pomysłu. Wydawało mu się to dość głupie, a Krystian w bardzo łatwy sposób mógłby mu powiedzieć, że nie jest zainteresowany. – Mógłbym mu zagrać na uczuciach, udawać, że jestem nim bezgranicznie zauroczony. Może zrobiłoby mu się głupio? Co o tym sądzisz?
Łukasz
Usmiecham sie szeroko kiedy otworzyl szafe.
OdpowiedzUsuń- Masz lepsza szafe ode mnie - smieje sie cicho podchodzac do szafy.
-A co do tego groznego patrzenia to cycki bede miala zakryte, ale groznie mozesz patrzec - zasmialam sie przegladajac koszule. Wyciagnelam szybko bladonienieska koszule i podalam ja Gabrysiowi.
-Przymierz. I jeszcze to... - wyciagnelam czarne spodnie i podalam chłopakowi.
Miśka
Spojrzalam na chlopaka uwaznie - Jest super, do tego marynarka i bedzie idealnie - usmiechnelam sie i klasnelam w dlonie jak mala dziewczynka. - Chyba powinnam poprosic twoja mame o zrobienie mi mieszkania, myslisz ze by sie zgodzila? - spojrzalam na chlopaka powaznie. Juz od dluzszego czasu chcialam zmienic troche wystroj mieszkania a szczerze mowiac sama sie na tym nie znalam.
OdpowiedzUsuń[Uczyć się, mowisz? xD]
Miśka
- Oj, dobra, nie brzmi to zbyt fajnie - skrzywilam sie. Chyba jednak zrobie to sama.
OdpowiedzUsuń- Jasne, chetnie. Jestem kobieta, uwielbiam zakupy - zasmialam sie i wyciagnelam marynarke, ktora powiesilam na krzesle i usiadlam na lozku.
- Swietnie wygladasz - usmiechnelam sie smutno
- Wiesz, ta moja prosba, ja wiem ze to glupie, ale ten chlopak nie daje mi spokoju. Bylismy kiedys razem, ale ja nie chcialam nikogo na stale a on nie moze tego zrozumiec. Neka mnie, wydzwania i najgorsze, ze wie gdzie mieszkam. - pokrecilam lekko glowa.
Miśka
Zawsze miała broń ze sobą, bo przecież nigdy nie wiadomo, kiedy coś się wydarzy. I tym razem niewielki pistolet ukryty był w obszernej torebce, wiszącej niewinnie na jej ramieniu, bo przecież nie mogła go pozostawić tam, gdzie zwykle… Krystian przecież mógłby sięgnąć jej nogi i wtedy ciężko byłoby jej się wytłumaczyć. Wiedziała doskonale o profesji jaką wykonuje mężczyzna i na początku miała wrażenie, że igra z ogniem, ale to tylko spotęgowało chęć brnięcia w ten „związek”. Prawdopodobnie blondynka uzależniona była od adrenaliny, buzującej w jej żyłach.
OdpowiedzUsuńPo krótkim przedstawieniu wszystkich członków rodziny usiedli przy stole. Krystian i drugi ze starszych braci Gabriela żywo dyskutowali z rodzicami na temat osiągnięć w pracy, natomiast Blanka dyskretnie obserwowała Gabrysia. Pamiętała jego twarz, ale za nic nie mogła sobie skojarzyć sytuacji, w której miała okazję go poznać. Dopiero po dłuższej chwili ją olśniło. Zachłysnęła się, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych przy stole. Na jej policzkach wykwitł delikatny rumieniec i przeprosiła za swoje zachowanie, opuszczając lekko głowę w dół.
Ona również nie miała ochoty na rozmowę o pracy, bo co mogła im powiedzieć? „Cześć, jestem Blanka. Oficjalnie jestem bezrobotna, ale nie narzekam na brak pieniędzy, bo jestem najlepszym złodziejem w Warszawie?” Nie. To chyba nie brzmiało zbyt dobrze. Choć istnieje taka możliwość, że uznaliby to za świetny żart, nie mniej jednak blondwłosa nie miała zamiaru opowiadać go głośno.
- Obiad był przepyszny, dziękuję – powiedziała, gdy wszyscy odkładali już sztućce na opróżnione do czysta talerze. Uznała, że wypada pochwalić gospodynię.
Blanka W
- Nie bede przed nim uciekac. Po prostu to przeczekam. - westchnelam cicho i chwycilam sie za wlosy
OdpowiedzUsuń- Moze po prostu za bardzo dramatyzuje i tyle. Nie wazne. - pokrecilam glowa i spojrzalam na zegarek.
- Za pol godziny mam zajecia. A ty? - spojrzalam na chlopaka - O ktorej zaczynasz? - polozylam sie na lozku patrzac na niego do gory nogami. Zaczelam bawic sie kosmykiem wlosow, ktore dzisiaj wyjatkowo byly lekko krecone.
Miśka
[Bezpieczeństwo narodowe, ale sam zastanawia się co on tam robi xD]
OdpowiedzUsuńSterylność to odpowiednie słowo opisujące jej apartament. Co prawda tutaj, gdzie siedzieli zawsze było czysto, ponad to zapraszała Gabrysia tylko wtedy, kiedy rodziny nie było. Normalnie kręcili się tutaj przeróżni pomagierzy ojca, klnąc na wszystko i awanturując się między sobą o każdą drobnostkę. Co rusz napotykała się na jakieś nowe twarze, których nawet nie zdarzyła spamiętać. I jak takie miejsce można nazwać domem?
OdpowiedzUsuńPowoli przeanalizowała sobie w głowie czym był przymiotnik, a czym czasownik i wydało jej się to całkiem logiczne.
- Owszem, przekupiły mnie jego oczy. Kiedy go zobaczyłam, nie spuszczał ze mnie wzroku i piszczał, jakby zobaczył matkę. Jest sierotą - uśmiechnęła się nieco szczerzej, spoglądając na kota
Myślała, że wszystko pójdzie pięknie i przyjemnie, jak zwykle, kiedy chodziło o naukę, ale nie tym razem. Do mieszkania z hukiem wparował dwumetrowy, rosły mężczyzna, rzucający na prawo i lewo ukraińskimi przekleństwami, w zakrwawionej koszulce. Trzymał się za ramię, gdzie najprawdopodobniej miał ranę ciętą. Gospodyni oczywiście od razu zaczęła panikować, bo jak to tak, w biały dzień, do tego ojca nie było i co ona miała zrobić, skoro nie wiedziała czy ma pomóc?
Tatiana początkowo tylko przyglądała się całej sytuacji, po czym wzrok skierowała na Gabrysia. Z pewnością musiało to być dla niego dziwne, słuchać krzyczących Ukraińców, do tego jednego rannego.
- Przepraszam, ale chyba będziemy musieli to przełożyć - mruknęła, wstając od stołu.
Ojciec będzie musiał dużo mu zapłacić, aby nie pisnął ani słowa na temat tego, co widział.
tatiana
Łukasz trochę się zdziwił, z jaką troską obchodzi się z nim Gabriel. To było miłe, zadziwiające, ale miłe. Dobrze wiedzieć, że chociaż jeden z braci Pawłowskich jest w porządku i nie planuje robić niewinnym ludziom takich podłych żartów.
OdpowiedzUsuń- To nie mam pojęcia, co można mu wywinąć. Serio, nie jestem w tym dobry. Nigdy się na nikim nie mściłem, zazwyczaj dawałem mu w mordę… teraz Krystian może mnie oskarżyć, a to mi nie pasuje, bo mi karierę może zniszczyć. Cholera jasna – westchnął, a potem wziął kolejnego kęsa ciasta. Spojrzał na Gabreila. – Chcesz trochę? – zagadnął, zmieniając całkowicie temat na bardziej przyjemny. – Niekoniecznie ode mnie, ale mogę ci coś zamówić. Dobre słodkości tu mają, więc co to się nie musisz bać – zapewnił go z lekkim uśmiechem na ustach.
Łukasz
[Norma c:]
OdpowiedzUsuńAntoś
[No. To on się zastanawia nad tym z jakieś dwa lata xD w każdym bądź razie mam pomysl dotyczący ich spotkania. Panowie mogliby się powymieniac notatkami z jakiegoś przedmiotu, bo np. Mają te same wykłady z tym sam psorkiem. Albo pójść na siatkówkę...]
OdpowiedzUsuń-Ja? Metrem? Obstawiam taksówkę. Chociaż nie, bo o tej porze są korki. Do czego to doszło, żebym musiała jeździć metrem - zaśmiałam się podnosząc się powoli. Przeczesałam włosy palcami i spojrzałam na Gabrysia.
OdpowiedzUsuń-Zrób mi coś żebym nie musiała iść na uczelnię, błagam. Albo nie , bo nie zdam.
Poprawiałam koszulkę i stanęłam w drzwiach.
- Zadzwonię na przerwie, okey?
Miśka
Z uśmiechem na ustach opuściłam mieszkanie Gabrysia i poszłam na stację metra.
OdpowiedzUsuńNa uczelnie wpadłam idealnie o czasie i szybko poszłam na zajęcia. Na przerwie szybko wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Gabrysia.
- Hej, będę u ciebie przed siódmą, okey? Postaram się żebyśmy wyszli jak najszybciej. Obiecuje - uśmiechnęłam się i wrzuciłam monetę do automatu na kawę, by po chwili trzymać w dłoń kubek z naparem.
- Tak w ogóle to w metrze siedział obok mnie jakiś gruby, spocony facet a wlosy wychodziły mu spod koszulki, błeee. - zaśmiałam się cicho.
Miśka
[Telefonowy blogger mnie nie lubi :c ]
OdpowiedzUsuńZaśmiałam się.
- Nie przypominaj mi. - napiłam się kawy.
- Ał. Gorące. - wysepleniłam kiedy gorący napój poparzył mi język.
- Mam zaraz kolejny wykład. To... Do zobaczenia. - powiedziałam uśmiechając się i rozłączyłam się.
Oprócz tego czekał mnie jeszcze jeden wykład i oba ciągnęły mi się jak ten pierwszy. Po wykładach pojechałam szybko do domu żeby się wyszykować. Pod drzwiami Gabrysia byłam pięć minut przed czasem. Brawo, Miśka. Poprawiłam pokręcone włosy i czarną sukienkę i zapukałam do drzwi
Miśka
Zaśmiałam się cicho widząc jak nie radzi sobie z krawatem. Podeszłam do niego i szybko rozwiazałam materiał.
OdpowiedzUsuń- Bez niego będzie lepiej. - usmiechnęłam się .
- Ty też świetnie wygladasz - usmiechnęłam sie.
-Taksówka czeka, idziemy? - spojrzałam przez ramię na samochod. -Możemy jeszcze po drodze cos zjeść jeśli chcesz. - usmiechnęłam się .
Miśka
-Jasne, w sumie nie miałam czasu żeby zjeść w domu - usmiechnęłam się i wyszlam na zewnątrz.
OdpowiedzUsuń-Co powiesz na sushi? -usmiechnęłam się słodko i wsiadlam do samochodu. Podalam kierowcy nazwę restauracji i ruszylismy.
Zacisnelam dłonie w pięści.
- Mam treme, czuje się jakbysmy jechali na randkę - zaśmiałam sie - tak wiem to głupie.
[Biedna, ale ja tez :c]
Miśka
Zaśmiałam się cicho.
OdpowiedzUsuń- Zobaczysz ile tam będzie piękność. - zadzwonił telefon, który szybko wyłączyłam.
- Przepraszam. - mruknęłam ściskając torebkę w dłoniach. - Będą nam robić zdjęcia. - skrzywiłam się lekko. Nie chciałam stawiać Gabrysia w niezręcznej sytuacji, ale to chyba będzie nieuniknione.
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale naprawdę nie wiedziałam co mam zrobić, to był jedyny pomysł jaki wpadł mi do głowy. Nie chcę ciągać tego chłopaka po sądach, z resztą nic poważnego mi nie zrobił. - wzruszyłam ramionami patrząc na chłopaka ze skruchą w oczach.
Miśka
Łukasz naprawdę nie miał głowy do takich rzeczy. Najchętniej poszukałby paragrafów pod coś takiego, ale niestety, nic się nie kwalifikowało. A szkoda, mógłby prawie go oskarżyć o znęcanie psychiczne, ale to nie to. A szkoda. Może Krystianowi wybiłoby to z głowy durne pomysły. Chociaż jeśli jest prawnikiem tak samo cwanym… i głupim…
OdpowiedzUsuń- Jasne, pytaj, o co chcesz – powiedział, jedząc słodkości. Lubił słodkie przysmaki. Zakochał się w nich po wyjściu z bidula, kiedy mógł sobie sam kupować tyle, ile chciał i nikt mu na ręce nie patrzył. Było ostro, ale jakoś dał radę i jakoś znalazł się tutaj.
Uniósł spojrzenie na chłopaka, aby mu się przyjrzeć. Nie, wcale go nie uważał za dziwnego. Sam uważał, że jest dziwny, więc jak mógł oceniać w ten sposób innych? Zwłaszcza ze swoją przeszłością, która nie lubił się chwalić i rozpowiadać o faktach ze swojego życia na prawo i lewo.
Łukasz
Rzadko kiedy rzeźbi ludzi, którzy istnieją poza jego głową. Zdecydowanie łatwiej, a i bardziej zaskakująco wychodzą mu postaci wymyślone, mogące przejąć cechy wszystkiego i wszystkich. Poza tym, abstrakcyjność dzieł często uniemożliwia znalezienie odpowiedniego modela. Przygotowując się do kolejnej wystawy, brakuje mu ostatniej rzeźby; łączącej całą kolekcję w spójną całość, tym samym klucz do osiągnięcia jedności. Chyba właśnie dlatego, idąc parkiem, zatrzymuje się przed fontanną, licząc na inspirację płynącą z wodnych kształtów. Uwagę zwraca jednak chłopak siedzący nieopodal, który w rysach twarzy ma coś znajomego, choć pewien jest, że nigdy wcześniej go nie widział. Uśmiecha się pod nosem, poprawia kołnierzyk pstrokatej koszuli i siada po turecku obok nieznajomego. Przez chwilę tłumaczy mu kim jest, co robi i czego by chciał, a następnie zaprasza do siebie w weekend. Z portfela wyciąga jedną z pogniecionych wizytówek, zrobionych na studiach, po czym oddala się, wesoło pogwizdując. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, będzie miał łącznik o jakim mu się nie śniło.
OdpowiedzUsuńPracownia znajduje się w tym samym budynku, co jego mieszkanie; a w zasadzie jest z nim połączone metalowymi, ciężkimi drzwiami. W sobotni poranek słyszy pukanie, więc zaprasza chłopaka właśnie do miejsca swoich artystycznych uniesień. W środku mnóstwo jest kawałków metalu, narzędzi, a także pozbieranych i skradzionych rzeczy, które czasem zwyczajnie doskonale komponują się z tym, co tworzy. Pod jedną ze ścian stoi osiem gotowych rzeźb, będących częścią nowej kolekcji; każda jest ponad dwumetrowa, dziwnie przytłaczająca horrorem, ale i głęboka.
Ernest zamyka za nimi drzwi i podchodzi do wcześniej przygotowanego stopu metalu, uformowanego w niekompletny kształt ludzkiego ciała. To on ma posłużyć jako baza do ostatniej rzeźby.
- Rozbierz się - mówi łagodnie, podwijając rękawy koszuli. - Muszę widzieć Twoje ciało.
/Ernest, który prosi o wybaczenie za tak długą zwłokę
Zaśmiałam się cicho.
OdpowiedzUsuń-Na pewno, ale to hieny, wiec uważaj. - kiedy kelnerka przyniosła zamówione jedzenie od raz wzielam pierwszy kawałek do ust. Pewnie wygladalam jak chomik, ale co tam.
- Na jedną noc pewnie byłyby do re, ale raczej nie na dłużej. Z reszta każda z nas jest dobra na jedna noc. - unioslam do ust kieliszek z winem i upiłam łyk.
Miśka
- A dlaczego nie? Taka jest prawda. - zaśmiałam się. - Z resztą nikt nie wytrzymałby ze mną dłużej niż tydzień. - wzruszyłam ramionami. To prawda, byłam czasami nieznośna, ale chyba taki był mój urok.
OdpowiedzUsuń- Poza tym co mi zostało? Mam dwadzieścia siedem lat i myślę już nad założeniem rodziny, ale nic z tego nie wyjdzie, bo nie znajdę kandydata na męża. Chyba, że obetnę sobie cycki i obrosnę tłuszczem. - wypiłam cały kieliszek wina. Potrzebowałam odrobiny odwagi, ale też czegoś co odciągnie moje myśli od poważnych tematów.
Miśka
[Ooo, nawet nie wiedziałam, że jest tu już ktoś z polonistyki :D I tak Tomek jest starszy, bo przeszedł pewne zawirowania przedtem, ale miło, że nie wszyscy tutaj mają swoje wielkie firmy i prężnie rozwijające się kancelarie, he!]
OdpowiedzUsuńRichter
- Przepraszam, ja... Już się ogarniam. - uśmiechnęłam się lekko.
OdpowiedzUsuń- Nie rozmawiajmy już o tym, okey? - zawołałam kelnerkę i poprosiłam o wodę z lodem. Miałam nadzieję, że to mi trochę pomoże i nie upiję się dzisiaj. Po chwili miałam już w dłoni wodę. Włożyłam do ust ostatni kawałek sushi i wypiłam resztę wody ze szklanki. Spojrzałam na zegarek.
- Jedziemy dalej? - zapytałam zakłopotana coraz bardziej nienawidząc mojego durnego pomysłu. Wiedziałam, że jutro będę miała wyrzuty sumienia, ale Gabryś chyba nie był aż tak źle do tego nastawiony.
Miśka
- Prawda - uśmiechnęłam się wsiadając do samochodu.
OdpowiedzUsuń- Oni cię nie zjedzą, jak już to połknął w całości - zaśmiałam się wyciągając z torebki szminkę. Szybko pomalowałam na nowo usta i uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka po czym oparłam mu głowę na ramieniu.
- Naprawdę ci dziękuję. Jesteś kochany - uśmiechnęłam się lekko. Byłam mu naprawdę wdzięczna.
- Powiesz mi co byś chciał w zamian?
Miśka
[Około 25-26, tak sobie wymyśliłam, ale to ruchoma liczba, w zależności od potrzeb w wątku :)]
OdpowiedzUsuń- Jesteście wredni - zaśmiałam się cicho.
OdpowiedzUsuń- Jasne, że w to wchodzę - uśmiechnęłam się szeroko puszczając do chłopaka oczko. W końcu byłam mu to winna. Z resztą mogło być śmiesznie. Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce.
- Czas zacząć przedstawienie. - westchnęłam i poprawiłam ostatni raz włosy po czym wysiadłam z samochodu i poczekałam aż Gabryś do mnie dołączy. Potem wzięłam go pod ramię i ruszyliśmy. Od razu skierowali nas na ściankę gdzie spadł na nas grad pytań. Na całe szczęście przyjechał ktoś bardziej znany i szybko weszliśmy do klubu.
- Widzisz, mówiłam, że będzie grad pytań. - uśmiechnęłam się przepraszająco i objęłam go w pasie.
Miśka
[Nic ciekawego. Nie zmagał się z żadną chorobą tak jak Gabriel, po prostu studiował coś innego, mianowicie "perkusję" na uniwersytecie muzycznym :D A wydawałoby się, że taki bad boj jak on mógłby siedzieć w więzieniu za jakieś straszne rzeczy, albo ukrywać się przed organami ścigania gdzieś za granicą. Pozory mylą!]
OdpowiedzUsuń[ O chcę wątek z tym panem :) Może z Karolkiem, bo panowie są w podobnym wieku, a Ramona Gabrysia traktowałaby z góry, bo starsza i mądrzejsza xDD
OdpowiedzUsuńPowiedz tylko jaka relacja by Cię interesowała, a ja już coś wymyślę :) ]
Karol
Zaśmiałam się z jego komentarza.
OdpowiedzUsuń- W takim razie się cieszę. - rozejrzałam się powoli po tłumie i zauważyłam dziewczynę mniej więcej w moim wieku, która szła w naszą stronę.
- Idzie do nas Ola. Będzie chciała mi utrzeć nosa, ten chłopak koło niej to jej kochanek. Ona sama jest w piątym miesiącu ciąży a jej mąż pracuje za granicą. - spojrzałam znacząco na chłopaka z lekkim uśmiechem. Kiedy kobieta podeszła do nas uśmiechnęłam się słodko i przywitałam się.
- A to kto? - gdyby mogła to pożarłaby Gabrysia wzrokiem albo rzuciłaby się na niego tutaj gdyby nie obecność ludzi z branży.
- A to... - spojrzałam na chłopaka - Mój chłopak, Gabriel. Gabrielu, to Aleksandra Moszycka. - przedstawiłam ich sobie choć miałam ochotę dźgnąć ją szpilką w oko. Działa mi na nerwy jak nikt inny. Ścisnęłam mocniej dłoń Gabrysia próbując się jakoś uspokoić.
- Nie, powiem, całkiem przystojny, jednak masz gust Michalino.
- Owszem, nie tak ja co poniektórzy na tej sali. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Kochanie, pójdziemy się czegoś napić? - uśmiechnęłam się słodko do chłopaka.
Miśka
- Nawet nie wiesz jak. - mruknęłam. - Ale jak wejdziesz między wrony... - westchnęłam cicho i sięgnęłam po kieliszek wina.
OdpowiedzUsuń- Znasz mnie, wiesz, że taka nie jestem, ale to całe towarzystwo... Bez takiego podejścia szybko cię zjedzą a ja chcę się tu jeszcze trochę utrzymać. - wzruszyłam lekko ramionami upijając łyk wina.
- Mam nadzieję, że powiesz mi jak się zaczniesz nudzić. Nie chcę żebyś cierpiał a, szczerze - wspięłam się na palce i powiedziałam mu na ucho - To mam nadzieję, że uda nam się szybko zwinąć. Zawsze możemy pójść na dyskotekę - zaśmiałam się cicho.
Miśka
[Bardzo przystojny pan na zdjęciu, muszę przyznać ;) Może pomyślelibyśmy nad jakimś wątkiem? Z góry zaproponuję, że punktem zaczepienia mógłby być przebyty przez Gabriela nowotwór - Patka też zmaga się z pewnego rodzaju "wadą" swojego organizmu, równie poważną, więc może coś w tym kierunku? (: ]
OdpowiedzUsuńPatrycja Leszczyńska
[Mogliby się poznać w szpitalu, zaraz po wypadku, w którym to właśnie zginęli rodzice Patki. Ona sama przeżyła, ale jej serce zostało poważnie uszkodzone, a lekarze już od samego początku nie dawali optymistycznych diagnoz - i wtedy zaprzyjaźniła się z Gabrielem :) Ważny tylko jest fakt, żeby jak na razie był on jedyną osobą, która wie o jej nie do końca sprawnym sercu. W takim razie, wolisz zacząć czy ja mam to zrobić? :)]
OdpowiedzUsuńPatrycja
- Wszyscy to wiemy, ale każdy chce udowodnić, że jest lepszy. Taki wyścig szczurów. - uśmiechnęłam się po czym wybuchnęłam cichym śmiechem.
OdpowiedzUsuń- Dobrze, w końcu nie chcę żebyś zwariował - przytuliłam się do niego na moment. Przez chwilę tak staliśmy i było mi dobrze. Nie w sensie romantycznym, bo przecież to był Gabryś, ale czułam się dobrze, ale kiedy poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu ściskającą je odwróciłam się szybko a moja twarz znów była maską.
- Marcin. - powiedziałam wtulając się tyłem w Gabrysia.
- Miśka, cześć. - jego spojrzenie padło na chłopaka za mną. - Nie kłamałaś mówiąc, że nie będziesz sama, ale czy nie jest za młody?
- Nie, nie jest za młody a z resztą to nie twoja sprawa, jestem z Gabrielem szczęśliwa tak jak nie byłam z tobą. Pogódź się z tym. - spojrzałam na Gabrysia.
- To jest Marcin, chłopak o którym ci opowiadałam. - powiedziałam ze smutnym uśmiechem.
Miśka
Zaśmiałam się cicho słysząc komentarz Gabrysia.
OdpowiedzUsuń- A żebyś wiedział - stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam go w usta. - Pójdziemy potańczyć? - zapytałam z uśmiechem.
- Miśka, czekaj, możemy pogadać? - przeniosłam swój wzrok na Marcina.
- Przecież rozmawiamy, nie mam żadnych tajemnic przed moim chłopakiem.
W tym momencie Marcin spojrzał na nas nienawistnie, odwrócił się i odszedł.
[Coś o tym wiem Xd Ja też dzisiaj cały dzień w łóżku xD ]
Miśka
Comiesięczne wizyty w szpitalu na rutynowe badania stały się dla Patrycji już pewnego rodzaju rytuałem. Zawsze wypadały w środy, zawsze na ósmą rano, zawsze ta sama pielęgniarka prowadziła ją pod ten sam gabinet tego samego lekarza. Zawsze też przynosiły ze sobą bezsenną noc zarówno przed, jak i po wizycie. I litry łez przez kolejne dni, aż do weekendu, kiedy musiała się już wziąć w garść, żeby nie niepokoić młodszą siostrzyczkę.
OdpowiedzUsuńTego poranka również wszystko wyglądało dokładnie w ten sam sposób - nietknięte łóżko, tona zmiętych chusteczek niedaleko fotela, niedbale rzucony na oparcie koc. Ciemnowłosa przetarła z twarzy ostatnie ślady nieprzespanej nocy, delikatnie zatuszowała makijażem ciemne kręgi pod oczami i upięła potargane włosy. A wszystko to dla tej małej istotki śpiącej w pokoju obok. Westchnęła ciężko i ruszyła obudzić Julkę do przedszkola.
Całą drogę samochodem, z siostrą na tylnym siedzeniu, Patrycja nie myślała o tym, co ją czeka - myślała o tym, żeby się uśmiechać, żeby żartować i przekomarzać się, żeby nie pokazać siostrze jak ogromnym jest wrakiem człowieka. Jednak kiedy tylko została w samochodzie sama, maska zniknęła, a dłonie znów zaczęły się trząść przy zmienianiu biegów.
Punktualnie o siódmej czterdzieści pięć podjechała pod dom Gabriela. Zagryzła dolną wargę i spojrzała niepewnie w stronę drzwi. Nie wiedziała, czego się obawiała - pierwszy raz miała nie być w tym strasznym momencie sama, miał być ktoś obok niej i ją wspierać. Więc skąd ten strach? Bała się łez? Że ktoś zobaczy, że jednak nie jest taka silna, jak mogłoby się wydawać? Że ktoś zobaczy, jak niesamowicie bardzo się boi?
Patrycja przełknęła ślinę i odetchnęła głęboko, po czym delikatnie i krótko wcisnęła klakson - wystarczająco, żeby chłopak usłyszał sygnał, że czeka, ale na tyle cicho, żeby nie obudzić sąsiadów.
[Jak coś nie będzie pasowało to śmiało zmieniaj ;)]
Patrycja
Usmiechnelam sie kiedy zaczelismy tanczyc. Wtulilam sie w niego pozwalajac sie prowadzic. Moj mozg za to zaczal podsylac mi coraz bardziej romantyczne scenariusze. Kiedy tak tanczylismy nie wiem co we mnie wstapilo, ale stanelam na palcach i pocalowalam go. Nie, to nie bylo zwykle musniecie ust, ale prawdziwy pocalunek taki o jakim marzy kazda dziewczyna. Dopiero kiedy zabraklo mi powietrza i dotarlo do mnie co robie i kogo caluje oderwalam sie od niego. Spojrzalam na niego z jednej strony przerazona, ale z drugiej chcialam to powtorzyc.
OdpowiedzUsuń-Prze... Przepraszam. -pokrecilam lekko glowa.
[Co ty na to zeby zrobic z nich pare? :D Ja bylam wczoraj na imprezie, wrocilam o trzeciej i po prostu nie mialam sily ani ocjoty wychodzic z lozka xD]
Miśka
[ Jak to przeczytalam w jakiejs ksiazce dawno temu, przyjaciele z seksem na dokladke xD]
OdpowiedzUsuńKiedy mnie do siebie przyciagnal przez ten moment nie liczylo sie nic innego. Bylismy tylko my. Wplotlam palce w jego wlosy wkladajac w ten pocalunek cala siebie. Nie myslalam o tym, ze to moj przyjaciel, ze to wszystko moze zepsuc, po prostu cieszylam sie z tego ze bylismy tu razem. Kiedy w koncu sie od siebie oderwalismy usmiechnelam sie lekko. Spojrzalam na chlopaka z lekkim niepokojem w oczach.
-Sluchaj, Gabrys, ja... Nie chce zeby nasza przyjazn sie skonczyla. - powiedzialan cicho. Nadal tanczylismy, ale teraz bardziej przejmowalam sie tym co sie przed chwila stalo.
Miska
-Tak, chetnie sie napije - usmiechnelam sie lekko. Zapomniec o tym. A co jesli nie chcialam zapomniec? To bylo zbyt przyjemne, ale moze wlasnie dlatego powinnismy zapomniec? Jiedy schodzilismy z parkietu objelam chlopaka lekko w pasie zerkajac na niego co jakis czas. Balam sie co sobie o mnie pomysli. Podeszlismy do baru i zamowilismy drinki.
OdpowiedzUsuńMiśka
-Tak i wyobraz sobie, ze zawsze tak jest - zasmialam sie cicho obciagajac lekko sukienke. Nie wiedziec czemu teraz wolalabym miec na sobie worek od ziemniakow a nie ta seksowna sukienke i szpilki.
OdpowiedzUsuń-Czasami jest nawet gorzej. Zalezy kto organizuje taka impreze - lekko sie usmiechnelam. Ciewzylam sie, ze zmienil temat, ale i tak czulam sie nieswojo.
Miśka
Łukasz uśmiechnął się do siebie, słysząc jego pytanie. Jakoś go to nie dziwiło, aczkolwiek bardzo rzadko spotykał się z tego typu pytaniami. Ale lepsze pytanie o pocałunek niż o sprawy łóżkowe. Nie miał porównania, ale gdyby miał zgadywać, to pewnie przyjemność jest ta sama, tylko drugie ciało takie samo jak swoje. No i je znasz.
OdpowiedzUsuń- Znaczy wiesz – zaczął, kończąc jeść i oblizał widelczyk. – W przeciwieństwie do kobiet, to mężczyźni mają bardziej suche usta. No chyba, że znajdziesz takiego, który o swoje dba i nakłada na nie balsamy, ale ja takich nie spotkałem, więc ci nie powiem, jak to dokładnie jest. A tak, to się to raczej niczym nie różni. To znaczy jak przeżywałem swój pierwszy pocałunek z facetem, to owszem, było inaczej. No ale skoro żyjesz całe życie z przeświadczeniem, że to kobiety masz całować, a nie mężczyzn, to tak to potem jest – zakończył, nie czując, aby wytłumaczył mu to dość dokładnie. – Chcesz spróbować? Ja nie gryzę. Na pierwszej randce – dodał z uśmiechem rozbawienia.
Łukasz
Zaśmiałam się cicho.
OdpowiedzUsuń- Uwierz mi, że ja też czasami mam dość. Wsiadłabym w autobus i gdzieś pojechała, ale potem sobie przypominam, że mam pracę, studia. - pokręciłam głową. Chyba każdy łapał czasami taką chandrę. Siedziałam sztywno obok chłopaka nie mogąc się odprężyć. Bałam się, bałam się, że rzucę się na niego i skończy się to tak jak nie powinno. Albo powinno? Sama już nie wiedziałam.
- Muszę pójść do toalety - powiedziałam i zsunęłam się ze stołka po czym szybkim krokiem poszłam do toalety. Stanęłam przed lustrem.
- Dziewczyno, co ty robisz? - spytałam samą siebie cicho patrząc sobie w oczy. Odetchnęłam głęboko, ale na moich policzkach nadal były widoczne wypieki mówiące tylko jedno. Umyłam ręce i szybko wróciłam do Gabrysia.
Miśka
Byłam rozdygotana, wręcz trzęsłam się jak osika. Boże, czemu ja to zrobiłam? To było tak durne! Ty jesteś durna Miśka! Coś ty sobie wymyśliła w tej durnej główce? Mniej więcej coś takiego działo się w mojej głowie kiedy podchodziłam do Gabrysia.
OdpowiedzUsuń- Jestem - uśmiechnęłam się lekko - Nie uciekłeś, więc chyba za bardzo cię nie przeraziłam tym całym pocałunkiem. Naprawdę cię za to przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło - skrzywiłam się i wychyliłam resztę drinka. Teraz było mi serio wszystko jedno czy się upiję czy nie. I tak zrobiłam z siebie kompletną idiotkę w jego oczach, to pewne.
Miśka
Uśmiechnął się do siebie. No proszę, jaki ciekawski.
OdpowiedzUsuń- Czyli jednak byś chciał spróbować – zauważył. No przecież nie zaprzeczył, więc dla Łukasza wszystko było jasne. Cóż, chętnie tez by go pocałował, ale racja, jeśli ktoś by ich zauważył, ktoś znajomy Gabriela, to chłopak mógłby mieć przesrane. Wiedział, jak niektórzy potrafią zareagować na takie „czyny”. Wolał go nie narażać. Dlatego jedynie wzruszył ramionami. – Nie będę cię do niczego przecież zmuszać – powiedział w końcu, kończąc swoją kawę. – Odwieźć cię do domu? – zapytał, bo właściwie nie wiedział, o czym jeszcze mogli podyskutować. A temat zemsty na bracie Krystianie coś im nie szedł. Nie widział sensu dłuższego siedzenia tutaj. Chyba że namówienie tego biednego chłopaka na francuski pocałunek. Cóż, przystojny był, więc czemu miałby sobie odmówić tej przyjemności?
Łukasz
- Nie, ja. Wszystko jest okey. - uśmiechnęłam się lekko. - Masz rację było miło. - powiedziałam z uśmiechem opierając się a raczej przytulając się do Gabrysia.
OdpowiedzUsuń- Po prostu nie chcę zepsuć naszej przyjaźni, ale... - przygryzłam dolną wargę. Powoli się uspokajałam. - No wiesz... Nie zrobiłabym tego gdybym nie chciała czy coś. Ja... Chyba jestem pijana, ale chciałam cię pocałować, nadal chcę, ale to się może trochę źle skończyć. - zamówiłam kolejnego drinka i kiedy tylko barman mi go podał wypiłam go od razu.
Miśka
Pokiwałam lekko głową, bo czułam, że zaczyna szumieć mi w głowie.
OdpowiedzUsuń- Dobrze. Pewnie tak będzie lepiej. - powiedziałam i potulnie wstałam z miejsca. Chwyciłam swoją torebkę i poprawiłam sukienkę oraz włosy.
- Chyba będę miała jutro kaca. - mruknęłam. I to nie tylko tego związanego z za dużą dawką alkoholu.
-Masz wszystko? - odwróciłam się spoglądając na niego. Było mi totalnie głupio, że tak się zachowuję.
[Masz czasami tak, że przypadkiem odkryjesz jakąś piosenkę/ zespół i słuchasz tego w kółko? xD]
Miśka
[Mi wystarczą truskawki i piszę niemalże jak pijana xD]
OdpowiedzUsuń- Zależy w jakim sensie. Jeśli chodzi o mój żołądek i głowę to jest okey - uśmiechnęłam się lekko. Między nami była dość spora przerwa, która aż rzucała się w oczy. Utkwiłam wzrok w oknie po swojej stronie. Westchnęłam cicho. Teraz będzie dziwnie. Czekało nas jakieś dziesięć minut drogi jeśli nie będzie korków/objazdów co w stolicy było chyba niemożliwe. Zaczęłam zdrapywać lakier z paznokcia.
OdpowiedzUsuń- A Ty? Jak się czujesz? - spojrzałam na niego.
[ Ja właśnie mam taki dzień, najlepsze że ten zespół słyszałam już jakieś 3 lata temu, ale wtedy to było dla mnie gunwo xD Jednak do muzyki się dorasta :D]
Miśka
Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem - To ja go zepsułam, nie ty. - zaśmiałam się cicho.
OdpowiedzUsuń- Gdybym cię wtedy nie pocałowała to dalej byśmy tam siedzieli. - wzruszyłam ramionami.
- Poniosło mnie i tyle. I jeszcze raz cię za to przepraszam. - położyłam swoją dłoń na jego lekko ją ściskając. Nie chciałam żeby myślał, że to przez niego. Przecież to był mój durny pomysł, to ja głupia go pocałowałam na tym piekielnym parkiecie, więc to była moja wina.
[Ja właśnie szukam czegoś nowego, ale czasami też mam tak, że nawet melodyjki w reklamach mnie drażnią :/]
Miśka
[Ja siebie nie zmuszam do pisania, Jak widzę, że coś mi nie idzie to odczekuję dzień. Liczę na nagły przypływ weny i w ogóle ;)]
OdpowiedzUsuńZaśmiałam się. - Naprawdę nie lubisz takich imprez, co? - spojrzałam na nasze dłonie, ale zaraz przeniosłam wzrok na chłopaka.
OdpowiedzUsuń- I pewnie masz rację, ale wszystko jest okey, co nie? - spojrzałam na niego z lekką obawą. Bałam się odpowiedzi. W końcu był moim przyjacielem. Nie chciałam go stracić.
Miśka
Uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową.
OdpowiedzUsuń- To dobrze, cieszę się. Nie chciałabym cię stracić. - położyłam mu głowę na ramieniu kładąc nogi na siedzeniu. Byłam odrobinę zmęczona, ale wiedziałam, że jutro będę mogła sobie pospać. Żadnych sesji, żadnych zajęć. Jechaliśmy tak przez kilka minut i samochód się zatrzymał. Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka.
- Wejdziesz na herbatę? Mam ciastka. - uśmiechnęłam się słodko.
Miśka
-Ej, jestem dużą dziewczynką! - oburzyłam się i sięgnęłam po klucze. Weszliśmy do kamienicy i zaczęliśmy wchodzić po schodach. - Z resztą i tak pewnie będę siedzieć do rana. - zaśmiałam się i kiedy doszliśmy do mieszkania otworzyłam drzwi i weszliśmy.
OdpowiedzUsuń- Rozgość się, przepraszam za bałagan. - powiedziałam biorąc ciuchy, które leżały na oparciu kanapy i wrzuciłam je do kosza na pranie. - Niestety nie miałam kiedy posprzątać. - zaśmiałam się cicho. Mieszkanie ogólnie było duże, ale raczej przez to, że było tu mało mebli. W sumie wszystko mieściło się w jednym wielkim pokoju.
- Jaką chcesz herbatę? - zapytałam zrzucając z siebie kurtkę.
Miśka
Patrycja również starała się cieszyć życiem, każdym nowym dniem, który dostawała od Boga - naprawdę się starała. Ale nie było to wcale takie łatwe, kiedy samotnie wychowywało się pięcioletnią i niesamowicie absorbującą dziewczynkę, pracowało na dwie zmiany, a ponadto miało się przed oczami wizję nieuchronnie zbliżającej się śmierci. Jednak najbardziej doskwierająca była bezradność, która towarzyszyła dziewczynie - mimo starań, chęci, zaangażowania z jej strony, pracy praktycznie po dwadzieścia godzin dziennie i całej masy wyrzeczeń, kwota przeznaczona na operację, na jej koncie bankowym rosła w niesamowicie wolnym tempie. Jak w takiej sytuacji naprawdę cieszyć się życiem?
OdpowiedzUsuńPatrycja nie miała pojęcia, w jaki sposób jej przyjaciel to robił, ale kiedy tylko wsiadł do samochodu, nagle ogarnęła ją fala spokoju, ukojenia dla jej zszarpanych nerwów. Gabriel był do tej pory jedyną osobą w jej życiu, która potrafiła już samą swoją obecnością sprawić, że ciemnowłosa czuła się bezpiecznie; czuła, że jest na świecie ktoś, komu jednak na niej zależy. Skąd się to brało? Nie miała pojęcia.
- I też tak się czuję - odpowiedziała cicho, nawet nie starając się ukryć drżenia w głosie. Delikatny buziak w policzek był jak baryłka gorącego miodu rozlana na jej malutkie serduszko. - Starałam się nie płakać... - mruknęła i umilkła nagle, a na jej bladych usteczkach pojawił się cień delikatnego, ale jednocześnie niesamowicie smutnego, pełnego żalu uśmiechu. Co miała powiedzieć? Że naprawdę starała się być twarda, pełna pozytywnego nastawienia, ale była taka przez ostatni rok - dla siostry - i najzwyczajniej w świecie miała już dość? Że nie ma już siły, żeby codziennie rano wkładać tą samą maskę noszącą tytuł "Nic mi nie jest, wszystko w porządku"? Przecież Gabriel doskonale o tym wszystkim wiedział - wystarczyło jedno jej spojrzenie.
- Chyba nie jest ze mną dobrze. Tak bardzo się boję. - głos Patrycji był spokojny, pozornie opanowany. Ale w jej głowie kotłowała się istna eksplozja myśli, obaw i pragnień, mrocznych scenariuszy i przytłaczających wspomnień.
Nie zastanawiała się nad drogą, którą jechała - każdy zakręt, każde zatrzymanie robiła niemalże automatycznie. Znała ją przecież na pamięć.
Patrycja
Wzruszyłam ramionami wstawiając wodę. - Takie życie. Jedni śpią jak zabici a inni siedzą pół nocy aż zasną na jakieś trzy godziny, bo budzik zadzwoni. - wyciągnęłam dwa duże kubki z szafki i białą herbatę. Z szafki wyciągnęłam ciastka z czekoladą, które wyłożyłam na talerzyk i postawiłam na stoliku.
OdpowiedzUsuń- Ucztę podano - zaśmiałam się cicho podając ciasteczka.
- Cukrzysz? - spojrzałam przez ramię na chłopaka. z dzbaneczka wyciągnęłam gumkę do włosów i związałam je na czubku głowy w koka.
- Uciekniesz jak pójdę się przebrać i zmyć makijaż? - zaśmiałam się cicho rozpinając pasek od sukienki.
Miśka
W łazience szybko zdjęłam sukienkę i zmieniłam ją na krótkie spodenki od piżamy i bokserkę z jakimś nadrukiem po czym zmyłam makijaż i posmarowałam twarz kremem. Wróciłam do Gabrysia w wielkich kapciach w kształcie misiów.
OdpowiedzUsuń- Cześć - przywitałam się z nim z szerokim uśmiechem i poszłam wyłączyć wodę. Zalałam nam herbaty i podałam jedną Gabrysiowi.
- Witaj w moim świecie po godzinach - powiedziałam siadając obok niego z uśmiechem. Włączyłam pilotem wieżę. Z głośników zaczęła lecieć cicho płyta Lindsey Stirling.
Miśka
Ernest w czasie pracy całkowicie zapominał o tym, że jest mężczyzną, a inni przedstawiciele tej płci niesamowicie go pociągają. Zapominał o twardych przyrodzeniach ukrytych pod materiałem bokserek i kształtnych pośladkach. Zapominał, że gdyby nie palnik w dłoni, właśnie zrzucałby z siebie ubrania. Nie był ślepy, potrafił docenić piękno, natomiast skupienie jakim obdarzał swoją sztukę, przekreślało wszystko inne już na wstępie.
OdpowiedzUsuńPodszedł do chłopaka, lekko marszcząc brwi, co z pewnością nie było oznaką dezaprobaty; raczej głębokiego zamyślenia, co w jego przypadku zwyczajnie wyglądało jak grymas niezadowolenia. Podsunął metalowy stołek, wskazał go palcem, dając do zrozumienia swojemu gościowi, by na nim usiadł, a kiedy ten to zrobił, rozwarł mu nogi, tak by napięła się większość mięśni. Na jego twarzy pojawił się łagodny, pełen satysfakcji uśmiech. Przekręcił głowę na bok, niczym zaciekawione zwierzę, po czym złapał Gabriela za włosy i odciągnął do tyłu, chcąc mieć lepszy widok na jego grdykę.
- Tak będzie dobrze - stwierdza, pocierając ręce. - Chociaż może odrobinę niewygodnie, ale przyzwyczaisz się.
Podszedł do metalowej szafki i wyciągnął z niej parę grubych rękawic. Od kiedy poparzył sobie dłonie przy pracy, te stały się koniecznością, umożliwiającą dalsze wykonywanie zawodu. Zresztą, przydawały się, kiedy chciał bawić się rękoma.
/Ernest
-zazwyczaj sie śpi, czyta, ogląda głupie filmy, je ciastka i pije herbatę - zaśmiałam sie. Tak, potrafilam być normalna. Tylko w swoim mieszkaniu mogłam być naprawdę sobą. Nie udawać zimnej suki, która wszystkimi gardzila. Chwycilam ciastko z talerza i odgryzlam kawałek
OdpowiedzUsuń- No chyba, ze masz inny pomysł, ale gier planszowych niestety nie mam.- zaśmiałam sie cicho.
Miśka
Zaśmiałam sie cicho. - Dzięki. Pozbyć sie? Ciebie? Przestan! Z reszta i tak nie będę spać - upiłam łyk herbaty.
OdpowiedzUsuń- To co chcesz ogladnac? - wyciagnelam pudełko z płytami spod stolika. Było pełne płyt z filmami.
- Do wyboru do koloru. - usmiechnęłam sie kładąc pudło na kolanach. Musialam uzupełnić swoja kolekcje, bo powoli brakowało mi filmów do oglądania.
Miśka
- Nie wiesz, że ja jestem dziwna? Nie będziesz mi mówił jak mam żyć. - zaśmiałam się wyciągając jeden z lepszych filmów.
OdpowiedzUsuń- Jonesa ostatnio oglądałam, więc raczej nie, co powiesz na horror? Potrzebuję trochę adrenaliny - zaśmiałam się cicho.
- Tak, jestem dziwna, wiem - uśmiechnęłam się słodko. - Co powiesz na Paranormal Activity?
Miśka
Czasami chciała się poddać - czuła, że się rozsypuje, obraca w pył, w miliard drobnych kawałeczków. Chciała powiedzieć "dość", przestać się przejmować, przestać się zadręczać, po prostu uciec w zapomnienie, nie oglądając się za siebie. Ale wystarczyło, żeby spojrzała na swoją siostrzyczkę - na tę małą istotkę siedzącą na sąsiednim fotelu i bawiącą się gromadką pluszaków; tak delikatną i kruchą, nieświadomą niczego. Patrycja przecież nie mogła zostawić jej samej, nie mogła zrobić z niej sieroty.
OdpowiedzUsuńCiepła dłoń Gabrysia, która splotła się z jej zimnymi niczym lód palcami dodała jej nowej, kompletnie niespodziewanej energii. Motywacji do dalszego działania, walczenia o swoją przyszłość, o przyszłość swojej siostry.
- Wiem, że mnie nie zostawisz - głos Patrycji był już spokojny, a na jej bladoróżowych ustach pojawił się uśmiech. Delikatny, ale ciepły i szczery. Również spojrzała w oczy chłopaka i mrugnęła do niego, dając mu w ten sposób do zrozumienia, że się trzyma i nie ma zamiaru po raz kolejny rozpaść. Przynajmniej na razie.
- Ciekawe, jakim cukierkiem dzisiaj poczęstuje nas Pani Szefowa - Patrycja zmieniła temat, wiedząc, że rozmowa o błahostkach najbardziej pomaga jej w opanowaniu stresu. A że akurat w drzwiach szpitala mignęła jej ów "Pani Szefowa", główna pielęgniarka oddziału, która miała w zwyczaju podczas każdej wizyty napychać jej kieszenie słodkościami, uznała to za dobry pretekst do odciągnięcia myśli od tych wszystkich smutnych tematów.
Patrycja
[Ohoho, wyczuwam, że koleżanka również warszawianka. :D
OdpowiedzUsuńOboje studiują na UW i należą do dość spokojnych osób, mogą znać się z kampusu, bo w sumie czemu nie. Uch, ostatnio jakoś wolę zaczynać...]
Olga
Tak na dobrą sprawę, Patrycja jeszcze nigdy do tej pory nie skupiała się na smaku pralinek, które otrzymywała od pielęgniarki. Poczęstowała się, owszem, żeby nie sprawić przykrości kobiecie, ale teraz nagle zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia, czy były dobre, czy wręcz odwrotnie - okropne, jak mówił Gabriel. Zamrugała kilka razy. Zawsze była tak bardzo spięta, że umykały jej takie błahostki. Pomimo wszystko jednak zachichotała pod nosem, wyobrażając sobie przyjaciela ciskającego cukierka w biedną kobietę, która przecież chciała być tylko miła.
OdpowiedzUsuń- Nie mówmy o szczęściu, proszę cię - westchnęła i skrzywiła się z przekąsem, mijając pomalowane na biały kolor ściany z gustownie rozwieszonymi obrazami, które rzekomo miały uspokoić pacjentów. - Ale myślę, że lody zdecydowanie to naprawią. Ale dla mnie wegańskie, koniecznie cytrynowe. - dodała Patrycja po chwili i posłała chłopakowi ciepły uśmiech, a jej spojrzenie nieco się rozpromieniło.
Jak on się o nią troszczył! Chyba nie było dnia, żeby nie dziękowała Bogu, że postawił na jej drodze Gabriela. Od śmierci rodziców nie pamiętała, by ktoś się o nią martwił, nie mówiąc już o opiekowaniu - zazwyczaj było odwrotnie, bo to ona musiała się zajmować innymi.
Patrycja
[ Nie dobry blogger :/ ]
OdpowiedzUsuńZaśmiałam sie.
- Ja? Bać sie? - wstalam z sofy i poszlam po koc, który leżał na łóżku z drugiej strony mieszkania.
- Proszę bardzo - mowie przykrywając nas wielkim pledem. -Tylko się nie chowaj. - wlaczylam film. Początek był dość nudny, ale po kilku minutach film zaczął sie rozkrecac.
- Mogę pożyczyć twoje kolana? -spojrzałam na chłopaka.
Miśka
Polozylam mu głowę na kolanach zwijajac sie w kulkę. Ogladalismy w ciszy. Zazwyczaj ogladalam filmy sama, ale to nie było to samo. Nie było sie do kogo przytulic albo pogadac po filmie. Źle było być singlem.Nawet nie wiem kiedy odplynelam i zapadlam w sen leżąc Gabrysiowi na kolanach.
OdpowiedzUsuńMiśka
Przespałam tak całą noc i szczerze mówiąc było mi bardzo wygodnie. Kiedy obudziłam się rano w pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem. Podniosłam się powoli nie chcąc obudzić Gabrysia. Uśmiechnęłam się patrząc na niego i wstałam z sofy. Po cichu przeszłam do aneksu i wstawiłam wodę na kawę po czym poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki chcąc się szybko ubrać, ale kiedy spojrzałam na sofę zobaczyłam, że Gabryś mi się przygląda.
OdpowiedzUsuń- Cześć. - przytrzymałam ręcznik, żeby przypadkiem się nie zsunął. - Wyspałeś się? - spytałam nadal stojąc tam jak głupia.
Miśka
Zaczerwieniłam się słysząc komplement z jego ust.
OdpowiedzUsuń- Jasne. - uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do niego i położyłam mu dłonie na karku. Delikatnie zaczęłam mu masować kark żeby jakkolwiek mógł poruszać szyją.
- Trzeba było mnie obudzić. - powiedziałam mu do ucha. - Dałabym ci poduszkę i normalnie byś spał a nie powykrzywiany jak nie wiadomo co. - pokręciłam lekko głową.
- Powinno być okey. - powiedziałam kiedy skończyłam i szybko poprawiłam ręcznik. Nie przeszkadzało mi, że jestem praktycznie pół naga przed nim i jemu też widocznie to nie przeszkadzało, ale w sumie był facetem.
- Chcesz kawę?
Miśka
Kiedy zniknął w łazience szybko założyłam sukienkę i poszłam zrobić nam kawę.
OdpowiedzUsuń- Jasne. - weszłam do łazienki i wyciągnęłam z szafki ręcznik. - Proszę bardzo. - uśmiechnęłam się wręczając mu biały ręcznik. Wróciłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Do piekarnika włożyłam bagietki i zajęłam się przygotowaniem jajecznicy. Po kilku minutach wyłożyłam jajecznicę ze szczypiorkiem na talerzyki. Postawiłam je na stoliku razem z kawami i bagietkami.
Miśka
-Zapraszam serdecznie - zaśmiałam się cicho i spojrzałam na chłopaka przez ramię.
OdpowiedzUsuń- Fajnie wyglądasz. - uśmiechnęłam się lekko mierzwiąc mu mokre włosy. Był blisko co było dość niebezpieczne. -Podobał ci się film? - wróciłam do mieszania jajecznicy na patelni opierając się o niego. Z tego co pamiętam film zapowiadał się dość dobry, ale w sumie prawie połowę przespałam, więc ciężko stwierdzić.
Miśka
Zaśmiałam się.
OdpowiedzUsuń- Spadaj, to ty się pewnie bałeś. - pokazałam mu język.
- Uwierz mi, że jestem za często sama. A tak w ogóle to masz na dzisiaj jakieś plany? - wyłączyłam gaz pod patelnią.
- Gotowe. - uśmiechnęłam się słodko podnosząc patelnię. Przełożyłam jajecznicę na talerze. - Jemy tu czy idziemy wygodnie usiąść? - zaśmiałam się cicho wyciągając widelce z szuflady.
Miśka
- Moje propozycje są zawsze nie do odrzucenia. - zaśmiałam się idąc za nim.
OdpowiedzUsuń- Pomyślałam, że może zostałbyś ze mną? Mam do końca tygodnia wolne a nie chcę siedzieć sama. Oczywiście nie chodzi mi o cały tydzień tylko o dzisiaj. No i tylko jeśli chcesz - uśmiechnęłam się lekko siadając na sofie. Wzięłam kawałek bagietki i odgryzłam kawałek. Upiłam łyk gorącej kawy, bo gorąca jest najlepsza.
Miśka
Uśmiechnęłam się lekko.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję. Możemy połączyć wycieczkę rowerową i piknik jeśli chcesz. - zaśmiałam się.
- Znam fajne miejsc niedaleko. Dość duży park z jeziorkiem i w ogóle. - uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam jeść. Bardzo się cieszyłam, że Gabryś chce ze mną zostać. Sama pewnie siedziałabym w domu i zamulała przed telewizorem albo laptopem. A tak już mieliśmy plan.
Miśka
- Rower wypożyczę, bo mój jest zepsuty - zaśmiałam się.
OdpowiedzUsuń- Ugotuję coś, nie martw się. Na co miałbyś ochotę? - spojrzałam na chłopaka odsuwając talerz z niedojedzoną jajecznicą.
- Mogę zrobić kanapki i fileta z kurczaka w płatkach kukurydzianych, co ty na to? - wzięłam do ręki kawę, którą zaczęłam powoli pić.
Miśka
Tak na dobrą sprawę Patrycja nie wiedziała, jak to się stało, że przestała jeść mięso. Nigdy za nim nie przepadała, ale mama - jak to chyba wszystkie mamy już mają - starała się zawsze jakoś jej to przemycić, czy to do kanapek, czy w obiedzie. Jednak stuprocentową weganką nie była, bliżej jej było do wegetarianki - co jak co, ale z jogurtów i serków białych nie potrafiła zrezygnować.
OdpowiedzUsuńRoześmiała się, słysząc słowa przyjaciela na temat bezmięsnych posiłków. Często ludzie tak reagowali, a Patrycja nie potrafiła zrozumieć, co w tym takiego dziwnego.
- Jaki smutny? - oburzyła się troszeczkę na żarty, dźgając chłopaka palcem delikatnie w żebra. - Wtedy jest dopiero piękny! Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie wegetariańskie i wegańskie dania są pyszne - stwierdziła, skręcając w jeden z bocznych korytarzy, gdzie akurat otworzyły się drzwi windy, jakby tylko na nich czekała. - Muszę Cię częściej zapraszać na obiady i kolacje, wtedy sam stwierdzisz, że twój bigos czy kurczak z frytkami praktycznie w ogóle nie mają smaku. Nawet Julka uwielbia pesto z awokado i sałatkę z soczewicy. - stwierdziła poważnym tonem i kiwnęła głową, jakby dodatkowo chcąc potwierdzić swoje słowa. Jej siostra w końcu miała ledwo pięć lat, bardzo ciężko w końcu zadowolić kubki smakowe przedszkolaków.
Kiedy wcisnęła przycisk z piętrem trzecim, poczuła jak jej żołądek znów się zaciska w ciasny węzeł. Im bliżej gabinetu lekarza, tym bardziej Patrycja czuła niepokój, a negatywne myśli znów zaczęły powoli sączyć się do jej umysłu.
Przygryzła dolną wargę. Starała się myśleć tylko i wyłącznie o lodach cytrynowych, ale im bliżej była celu, tym było jej trudniej.
Patrycja
- Wcale nie brzmi upiornie - głos Patrycji był troszeczkę cichszy niż chwilę wcześniej, odrobinę bardziej spięty, ale mimo wszystko była opanowana. Mogła to uznać za jedną z największych zalet, jakie posiadała - nie ważne, jak bardzo była przerażona wizytą u lekarza przez ostatnie dni, nie ważne ile płakała i ile nocy nie przespała ze strachu, ile posiłków pominęła, nie mogąc przełknąć ani kęsa - ostatecznie, kiedy przychodziło co do czego, potrafiła nad sobą zapanować i stawić czoła temu, co i tak było nieuniknione. Nie ważne, że trzęsły się jej dłoni i serce waliło w piersi jak oszalałe.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na przyjaciela i uśmiechnęła się, trochę w taki sposób, w jaki uśmiechała się podczas tłumaczenia siostrzyczce czegoś, co było niesamowicie proste, a mimo to Julka wciąż nie potrafiła tego pojąć.
- Widziałeś kiedyś parówkę, która naturalnie występuje w przyrodzie? - zapytała, unosząc jedną brew nieznacznie w górę. - Mogę się zgodzić na pierś z kurczaka, żeberka czy chociażby skrzydełka. Bo jak spojrzysz na te zwierzęta, to wiesz dokładnie, z której części ich ciała został dany kawałek mięsa wycięty. Jest nieprzetworzony w żaden sposób - tłumaczyła spokojnie, jakby opowiadała bajkę. - A teraz wyobraź sobie taką parówkę. Nie masz pojęcia, co może być w środku, bo nie wiesz, z jakiego kawałka mięsa została zrobiona. - wyjaśniła na zakończenie i wzruszyła lekko ramionami. Takie było jej zdanie. Im mniej przetworzone tym lepiej.
- I mogę Cię zapewnić, że w jednej kromce pełnoziarnistego chleba z pastą, z awokado i białym serem Julka będzie miała więcej wartości odżywczych, niż po zjedzeniu całej paczki parówek z keczupem. - na ustach Patrycji zagościł delikatny uśmiech. Nie chciała wyjść na przemądrzałą, po prostu się na tym znała. Jeszcze z czasów przed wypadkiem, kiedy siłownia praktycznie była jej drugim domem, a treningi formą relaksu - musiała pamiętać o dobrze zbilansowanej diecie. A teraz, kiedy jej serce było chore, zwracała na to uwagę jeszcze bardziej.
- Trzymaj kciuki. - szepnęła do Gabriela, doskonale zdając sobie sprawę, że nie może dłużej zwlekać z wejściem do gabinetu. To i tak nic by nie zmieniło, bo jeśli lekarz miał jej do powiedzenia coś złego, to i tak by to usłyszała, co za różnica czy prędzej, czy później. Przygryzła dolną wargę, położyła dłoń na klamce i mdląc się w duchu, żeby się nie rozpłakać, pchnęła drzwi.
Patrycja
-Okey. - uśmiechnęłam się lekko. - To, jak będziesz wyjeżdżać zadzwoń albo napisz a ja zrobię szybko jakieś żarcie - zaśmiałam się cicho.
OdpowiedzUsuń- Masz tylko jakiś kosz piknikowy? Czy coś w tym rodzaju? Bo ja chyba raczej takowego nie posiadam, ale nasz koc jest okey. - powiedziałam z szerokim uśmiechem. W moim domu nie było małych koców, bo takowych nie lubiłam i nie można się było nimi dobrze przykryć, więc wszystkie były wielkie, że jeśli bym się nim zawinęła wyglądałabym jak naleśnik.
Miśka
Kiedy chlopak poszedl sprzatnellam ze stolu I pozmywalam naczynia. Zrobilam kanapki I zaczelam szykowac kurczaka kiedy dostalam sms' a od Gabrysia. Usmiechnelam sie lekko i wrzucilam kurczaka do platkow. Otworzylam drzwi i poszlam do lazienki pomalowac sie. Kiedy skonczylam poszlam założyć dluga do ziemi letnia sukienke i sandalki. Spakowalam w placak butle wody, koc, odtwarzacz mp3 i jakas ksiazke w razie czego. Poszlam do kuchni i wrzucilam kurczaka na patelnie. Spakowalam kanapki kiedy uslyszalam pukanie.
OdpowiedzUsuń- Otwarte. -krzyknelam i wlozylam kanapki do plecaka razem z owocami.
- Jestem prawie gotowa, jeszcze kurczak dochodzi na patelni. - powiedzialam.
Miśka
Rozmowa z doktorem Heinrichiem, prowadzącym przypadek Patrycji od samego początku, niczym nie różniła się od wszystkich wcześniejszych, które z nim odbyła - jak zawsze powitał ją wesołym uśmiechem, jak zawsze powiedział, że pięknie dzisiaj wygląda, chociaż doskonale wiedziała, że przypomina małą kupkę nieszczęścia, jak zawsze zapytał o Julkę. Później spoważniał i przeszedł do mniej przyjemnych dla Patrycji pytań - czy czuła się gorzej od ostatniej wizyty, czy nasiliły się bóle lub ukłucia w sercu, problemy z oddychaniem, krwotoki z nosa. Nic zaskakującego. Nieprzewidywalny był tylko werdykt końcowy.
OdpowiedzUsuńCiemnowłosa wyszła z gabinety dobre czterdzieści minut później, dalej tak samo blada i tak samo roztrzęsiona, ale jej oczy były już zdecydowanie spokojniejsze. W jednej ręce trzymała malutkiego misia-prosiaczka, a w drugiej plastikowe opakowanie tabletek, na których widniała nalepka z jej nazwiskiem. Pospiesznie odszukała wzrokiem Gabriela - widziała, jak się martwił i była zła na siebie, że jego również niepotrzebnie stresuje. Ale jednocześnie też była niesamowicie szczęśliwa mając go blisko siebie w takich momentach.
- Myślę, że możemy iść na lody - głos Patrycji wciąż był odrobinę łamiący się, ale na jej ustach gościł delikatny, ciepły uśmiech. Spokojny uśmiech. Co prawda, nie wszystko ze stanem jej zdrowia była tak dobrze, jakby chciała, ale nie było żadnego znacznego pogorszenia.
- Chcesz ponieść prosiaczka? - zapytała, unosząc pluszaka w górę i delikatnie nim pomachała, udając jakby kręcił pupą. Uśmiechnęła się odrobinę szerzej i uniosła brwi, patrząc na chłopaka. Tak naprawdę jednak chciała zyskać odrobinę na czasie, zanim Gabriel zacznie zadawać pytania, bo musiała jeszcze do końca ochłonąć.
Patrycja
- Nie martw sie, nic mi sie nie stanie - usmiechnelam sie lekko podajac mu pojemnik z kurczakiem
OdpowiedzUsuń- Tylko nie zjedz po drodze - zasmialam sie zapinajac torbe.
- Mozemy isc - powiedzialam zakladajac plecak na plecy i chwycilam portfel, klucze i okulary.
Miśka
[Nie ma sprawy :)]
OdpowiedzUsuńPark, do którego jechaliśmy był niedaleko, ale za to był przecudowny. Było tam mało ludzi i naprawdę było cicho jak na Warszawę. Jadąc rozmawialiśmy o jakiś głupotach i kilka razy faktycznie sukienka mało nie wkręciła mi się w łańcuch, ale spojrzenie Gabrysia zbywałam machnięciem ręki i słodkim uśmiechem. Kiedy dojechaliśmy na miejsce znaleźliśmy spokojne miejsce w cieniu i rozłożyliśmy koc.
- To co? Ucztę czas zacząć. - zaśmiałam się, bo powoli robiłam się głodna. W końcu to, że byłam modelką, nie znaczyło, że nie mogę jeść.
Miśka
[ Nie ma sprawy, później czy wcześniej... kto tam by na to patrzył?
OdpowiedzUsuńI z chęcią chciałabym coś wymyślić, nie wiem co dokładnie, ale na pewno razem coś wykminimy :D ]
Zośka
Zaśmiałam się głośno kładąc się obok niego.
OdpowiedzUsuń- To, że jestem modelką, nie znaczy, że nie jem. - wzięłam od niego pudełko i wyciągnęłam kawałek kurczaka po czym odgryzałam kawałek.
- Widzisz? Jem. - zaśmiałam się i otworzyłam wodę. Przełknęłam i położyłam się na plecach.
- Co będziemy robić? oprócz jedzenia? - spojrzałam na niego przymykając lekko oczy.
Miśka
- W tym stroju w siatke grac nie mam zamiaru a stroju kapielowego nie wizelam - zasmialam sie.
OdpowiedzUsuń- Nie wygladam uroczo, wygladam wtedy jak wsciekly chomi, szczegolnie po sesji kiedy nie pozwalaja mi za duzo jesc - przewrocilam sie na bok i zaczelam sie bawic jego wlosami.
- Spanie w sumie brzmi fajnie, ale wtedy spalimy sie na machon. - usmiechelam sie szeroko.
Miśka
[Wybacz, że zgłaszam się do Ciebie jak już zdążyłaś napisać sugestię na wątek, ale wzięłam na siebie za dużo więc odchodzę z bloga.]
OdpowiedzUsuńZośka
Pokazalam mu jezyk
OdpowiedzUsuń- W sumie nie brzmi tak zle. - zasmialam sie. Zamknelam oczy ciagle bawiac sie jego wlosami.
-Chociaz gdyby nie to, ze sa tu dzieci moglabym wykapac sie w bieliznie - powiedzialam z lekkim usmiechem.
- Co ty na to?
- Ej, wstrętny jesteś - zaśmiałam się i pociągnęłam go za włosy przyciągając jego głowę do swojej.
OdpowiedzUsuń- Serio byś mnie nie obronił? - zapytałam patrząc mu w oczy, ale po chwili mój wzrok zszedł na jego wargi. Mój oddech odrobinę przyspieszył. Mimowolnie pochyliłam się i pocałowałam go lekko, ale po chwili ten pocałunek stał się bardziej natarczywy, namiętny.
[ Miśka taka niewyżyta xD]
Miśka
- Szczerze? Mam je gdzieś - uśmiechnęłam się zadziornie i znów go pocałowałam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Cała ta zabawa w udawanie, że jest moim chłopakiem chyba za bardzo mnie wciągnęła, ale podobała mi się. I to bardzo. Pewnie nawet za bardzo, ale podobało mi się czucie jego warg na moich ustach. Objęłam go za szyję mocniej go przyciągając i pogłębiając jeszcze bardziej pocałunek. Mój język delikatnie muskał jego podniebienie badając je.
OdpowiedzUsuńMiśka
Odsunęłam się lekko, dosłownie na kilka milimetrów i spojrzałam na niego.
OdpowiedzUsuń- Może chodźmy stąd? - moje usta muskały delikatnie jego wargi kiedy to mówiłam i tym samym pocałowałam go jeszcze raz. To było uzależniające. Każdy dotyk jego warg, każdy pojedynczy ruch języka i pocałunek powodował, że chciałam jeszcze i nie miałam zamiaru sobie odmawiać.
Miśka
Przygryzłam wargę patrząc jak się krząta i usiadłam na kocu.
OdpowiedzUsuń- Tyle, że ja nie chcę tego kończyć. - powiedziałam cichutko tak, że nie wiem nawet czy usłyszał, ale pewnie tak. Był zbyt blisko. To co powiedziałam było prawdą. Jedyną o jakiej teraz mogłam myśleć. Chciałam tego i widziałam, że on też tego chciał, ale walczył z tym.
- Naprawdę nie chcę - powiedziałam jeszcze raz ciszej i podniosłam na niego wzrok.
- Proszę, nie bądź na mnie zły. Proszę, ja... Ja tylko... - nie wiedziałam co powiedzieć. Chcę się z tobą przespać, ale nie chcę niszczyć naszej przyjaźni?
Miśka
Był zbyt blisko.
OdpowiedzUsuń- Więc nie udawaj. - palnęłam nie bardzo myśląc o tym co mówię. To wszystko przez te jego usta i moją chorą wyobraźnię. Dotknęłam delikatnie jego policzka i lekko musnęłam jego usta. Wiedziałam, że to ryzykowne, ale tak bardzo tego chciałam i wiedziałam, miałam już pewność, że on też tego chce.
Miśka
Poczułam się... Sama nie wiem jak, ale to nie było fajne. Ukuło mnie to, że mnie odtrącił i dotarło do mnie, że zachowałam się jak jakaś lafirynda, za którą wszyscy mnie mają. Wzięłam od niego plecach i wsiadłam na rower. Jechałam za chłopakiem i czułam łzy płynące mi po policzkach. Co jakiś czas tylko wycierałam oczy żeby widzieć drogę. Trzęsłam się cała a to wszystko z mojej własnej głupoty. Kiedy dojechaliśmy do mojego domu nieco się uspokoiłam a i policzki mi wyschły, więc nie było widać, że płakałam. Zeszłam z rowera, podpięłam go do innych i spojrzałam na Gabrysia.
OdpowiedzUsuń- To ja już pójdę. - powiedziałam cicho i opuściłam.
Miśka
- Gdybym nie była twoją przyjaciółką poszedłbyś ze mną? - spojrzałam na niego uważnie. Chciałam wiedzieć czy tylko to go powstrzymywało. Czy po prostu nie chciał się ze mną przespać, bo podobno spałam z cała Warszawą. Opuściłam głowę nie chcąc widzieć jego emocji, których w ogóle nie umiał ukrywać. Z resztą tak samo jak ja. Oboje byliśmy dość otwarci i czasami to był problem, tak jak teraz na przykład.
OdpowiedzUsuńMiśka
- Ja... Po prostu potrzebuje kogoś... A ty... Zależy mi na tobie... Nie chce... Nie chce byc twoja dziewczyna, bo nie kocham cie w ten sposób, ale... -przelknelam ślinę i wtulilam się w niego. Nie wiedziałam co mowie, ale w sumie mowilam to co czulam, wiec to chyba dobrze, prawda?
OdpowiedzUsuń- Pociagasz mnie, boże jak to glupio brzmi... Chciałabym cie mieć w swoim lozku . - dokonczylam cicho.
Miska
Zaśmiałam się cicho słysząc jego komentarz. Ja tez się tak czulam, ale cóż...
OdpowiedzUsuń- Jasne, jasne, ze możemy. -odetchnelam cicho i pociagnelam go w stronę domu. Weszlismy do mieszkania i znów poczulam się jak dzieciak w podstawowce.
-Zrobię herbatę - powiedziała i poszlam wstawić wodę.
Miska
[Tu maja być seksu a mnie zaczyna piec oko -,- XD]
OdpowiedzUsuńUsmiechnęłam się lekko słysząc jego słowa.
- Gdybym myślała, ze się nie uda chyba bym cie wtedy nie całowała i nie prosiła, żebyśmy jechali do mnie, prawda? - oparlam się biodrem o blat i usmiechnęłam się lekko.
- A teraz jesteśmy u mnie... - przygladalam mu się przez chwilę aż w końcu nie wytrzymałym i podeszłam do niego. Objelam go w pasie i pocalowalam go lekko. A co mi tam!
Miska
[Kolorowych :D Ja tez muszę iść spać, bo jutro będę męczyć swoje biedne dłonie :c]
OdpowiedzUsuńSama nie wiedziałam dlaczego to właśnie Gabryś tak na mnie działał. Był inteligentny a to było u tych wszystkich facetów z showbiznesu rzadko spotykane. Gabryś w ogóle był inny. I chyba właśnie to mnie w nim pociągało. Nie chciałam nad nim dominować, przecież nie o to mialo chodzić. Po prostu... Ciągnęło mnie do niego i nie chciałam dłużej czekać. Objelam go delikatnie za szyję przyciągając odrobinę blizej. Pachniał cudownie. Tak świeżo, ale jednocześnie pociagajaco. Przywarlam do niego chcąc być jak najbliżej. Czy mi sie spieszyło? Juz teraz nie, teraz mogłam tak stać godzinami.
Miśka
[Jasne, ze się nie dam, bo inaczej nie będzoe odpisów XD]
OdpowiedzUsuńKiedy mnie rozebrał powinnam czuć choć przez chwile zazenowanie lub cos w tym rodzaju, ale nic takiego się nie pojawiło. Może przez to ze jego pocałunki mnie rozpraszaly albo po prostu dlatego, ze to był mój Gabryś. Mój Gabryś, który zawsze, nie ważne o której godzinie, był gotowy mi pomoc. Kiedy posadził mnie na blacie usmiechnęłam się lekko i siegnelam do jego koszulki, która zaraz wylądowała na mojej sukience. Objelam go nogami w pasie przyciagajac go bliżej cały czas całując go. Moje dłonie bladzily po jego plecach poznając ich fakture. Mogłam wyraźnie poczuć mięśnie poruszające się pod skora Gabrysia.
Miska
[Jeszcze żyje i mogę pisac wiec jest dobrze :P]
OdpowiedzUsuńZaśmiałam się słysząc jego słowa.
- Ty tez jesteś niezły - usmiechnęłam się lekko i wygielam w luk czując jego usta, język i żeby na swoich piersiach. Z moich ust wydobył się cichy jęk kiedy jego usta opadły na moje. Przywarlam do niego chcąc mieć go jak najbliżej a moje dłonie skierowały siędo zapięcia jego spodni walcząc z nim. Czemu to zawsze było takie trudne? Jeknelam z frustracji i szarpnelam za zamek, ale i tak nie puścił.
- pomozesz? - zapytalam usmiechajac się słodko.
Miska
[Niestety robię do 16 :/ I tak koncze wczesniej, bo piątek, piateczek, piatunio :D]
OdpowiedzUsuńJeknelam mu prosto do ust czując jego palce na mojej kobiecości.
- To źle?- zapytalam schodząc z pocalunkami na jego szyje, po drodze zlorzylam pocałunek w kąciku jego ust i na linii rzuchwy. Oplotlam go nogami kiedy przysunal mnie bliżej, ale i tak chciałam więcej. Kiedy jego palce na dobre zaczęły mnie poznawać moje biodra mimowolnie zaczęły się poruszać w raz z jego palcami.
Miska
[Weekend można oficjalnie zacząć :D ]
OdpowiedzUsuńJego palce, dotyk działały na mnie jak afrodyzjak. Teraz mógłby zrobić ze mną co tylko chciał a ja nie miałabym nic przeciwko. Nie wiem czemu tak się działa, ale podobało mi się to... I jemu widocznie też. Kiedy poczułam go na swoich pośladkach lekko się poruszyłam.
- Chyba nie musisz mnie pytać o zgodę. - powiedziałam i przywarłam do niego. Odwróciłam lekko głowę, przyciągnęłam go i wpiłam się w jego usta jęcząc cicho wprost do nich.
- Proszę - szepnęłam mu cicho do ust muskając je leciutko.
Miśka
Kiedy sie we mnie wsunął jeknelam cicho opierajac dlonie na blacie. Na cale, ze bralam tabletki. Nie dlatego, aby bez przeszkod uprawiac szalony seks, choc to tez, ale zdecydowanie dlatego, ze bolw podczas miesiaczek nie dawaly mi zyc. Kiedy zaczal sie poruszac z moich ust wyrwaly sie pojedyncze, glosne jeki. Rozkoszowalam sie jego obecnoscia we mnie. Bylo mi cudownie. Kazdy jego ruch wywolywal dreszcze na moim ciele.
OdpowiedzUsuńMiska
Kiedy poczulam jego spelnienie jeknelam glosno sama osiagajac szczyt spelnienia. Oparlam policzek o blat starajac sie uspokoic oddech czujac na plecach jego policzek. Usmiechnelam sie lekko zmeczona. Po kilku chwilach poczulam jak wysuwa sie ze mnie. Skrzywilam sie lekko, ale zaraz odwrocilam z lekkim usmiechem.
OdpowiedzUsuń-Pojdziemy sie polozyc? Zrobie nam herbate - usmiechnelam sie szeroko.
Miska
Stalam nadal naga przygladajac mu sie z usmiechem. W momencie kiedy wrzucal herbate do kubkow przytulilam sie do niego od tylu i szepnelam mu do ucha.
OdpowiedzUsuń- Bylo mi dobrze a tobie? - pocalowalam go delikatnie w szyje. Chcialam zeby wiedzial. Bylo mi naprawde dobrze, a nawet lepiej niz dobrze. Nie mialam wyrzutow sumienia, bo w koncu jestesmy dorosli, zgodzilismy sie na to i bylo nam dobrze, wiec nie ma czego zalowac. Stalam tak przytulona do jego plecow wdychajac jego zapach.
Miska
Posmutnialam troche, ale nie dalam tego po sobie poznac.
OdpowiedzUsuń- Dobrze - powiedzialam cicho i poszlam do sypialni. Nie chcialam go pocieszyc, chcialam, zeby wiedzial, ze bylo mi z ni dobrze. Nie mowilabym tego gdyby tak nie bylo. Usiadlam.na lozku i przykrylam sie koldra. Opatulilam sie nia i wpatrywalam w swoje stopy czekajac na chlopaka. Co jakis czas zerkalam na niego, ale on stal i patrzyl na czajnik. Westchnelam cicho i polozylam sie. Zamknelam na chwile oczy i otworzylam je dopiero kiedy poczulam obecnosc Gabrysia obok siebie.
Miska
Odwróciłam się do niego z lekkim uśmiechem.
OdpowiedzUsuń- Nie gniewam się, cieszę się, że ci się podobał- pocałowałam go lekko. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki kubek a kiedy usiadł obok mnie przytuliłam się do niego. Upiłam łyk herbaty i mruknęłam cicho.
- Robisz świetną herbatę - zaśmiałam się. Nie byłam na niego zła. Sama czułam się trochę dziwnie, w końcu był moim przyjacielem i w ogóle, ale z drugiej strony skoro było nam razem dobrze to czym tu się przejmować?
[Brak internetów... I człowiek nie wie co ze sobą zrobić :D Miłego działkowania :P]
Miśka
Odwróciłam się do niego z lekkim uśmiechem.
OdpowiedzUsuń- Nie gniewam się, cieszę się, że ci się podobał- pocałowałam go lekko. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki kubek a kiedy usiadł obok mnie przytuliłam się do niego. Upiłam łyk herbaty i mruknęłam cicho.
- Robisz świetną herbatę - zaśmiałam się. Nie byłam na niego zła. Sama czułam się trochę dziwnie, w końcu był moim przyjacielem i w ogóle, ale z drugiej strony skoro było nam razem dobrze to czym tu się przejmować?
[Brak internetów... I człowiek nie wie co ze sobą zrobić :D Miłego działkowania :P]
Miśka
- Powiedz jeszcze, ze swieta to okaze sie, ze jestem idealen - zasmialam sie wtulajac sie w niego i rozkoszujac dotykiem jego dloni na swoim karku. Przyjemnie bylo tak siedziec.
OdpowiedzUsuńMruknelam cicho kiedy zacisnal dlonie na moim karku. I w tym samym momencie uslyszelismy pukanie do drzwi. Nie, nie pukanie, ktos w nie walil.
- Miska! Wiem ze tam jestes, otwieraj!- slyszac znajony glos spielam sie. Nie chcialam go widziec, nie chcialam widziec nikogo. Nie po tak swietnym przedpoludniu.
- Nie otwierajmy - szepnelam do Gabrysia, ale walenie w drzwi sie nasililo.
Miska
Szybko opatulilam sie koldra i poszlam do Gabrysia. Nie chcialam zeby cos mu sie stalo.
OdpowiedzUsuń- Idz stad. Prosze. Nie mam zamiaru z toba rozmawiac. Teraz ani nigdy. - powiedzialam kladac dlon n ramieniu Gabysia.
- Prosze, prosze. Widze ze juz sie pocieszylas. Nie ma co. Widocznie wszystko co o tobie pisza to prawda. Puszczasz sie z kazdym. - jego slowa mnie zabolaly a w moich oczach pojawily sie lzy.
Odwrocilam glowe. Nie chcialam zeby widzial do jakiego stanu mnie doprowadzil, ale lzy i tak zaczely plynac mi po policzkach.
Miska
Mezczyzna cos mruknal pod nosem i zniknal na klatce a ja cicho zalkalam i czym predzej wrocilam do lozka nie chcac patrzec w oczy Gabrysiowi. Czulam sie jak gowno. Polozylam sie na lozku i przykrylam szczelnie koldra cicho placzac. Lezalam tak przez kilka minut, ale w koncu sie uspokoilam i obrocilam sie na plecy i wytarlam policzki. Musialam wygladac okropnie w tej chwili.
OdpowiedzUsuńMiska
- To noc takiego - powiedzialam i wtulilam sie w chlopaka. Byl taki kochany. Ja na jego miejscu juz bym uciekla.
OdpowiedzUsuń- Kochany jestes, wiesz? -powiedziałam wdychajac jego zapach.
- Chyba musialabym sie ubrac. - mruknelam przeciagajac sie.
- Nie rozmawiajmy o tym co sie przed chwila stalo, dobrze? Chce o tym zapomniec - powiedzialam i zarzucilam noge na jego.
Miska
- Jasne, ze umiem plywac - zasmialam sie cicho
OdpowiedzUsuń- Co to za pytanie? Mozemy pojsc na plaze, czemu nie? - usmiechnelam sie leciutko.
- Ubiore stroj zebys znowu nie narzekal, ze jestdm nieodpowiednio ubrana - pokazalam mu jezyk.
- Chociaz pozniej ten ubior chyba ci sie podobal - usmiechnelam sie zadziornie i wyskoczylam z lozka aby sie ubrac. Zdarzylam wyjac kostium a ten dalej w lozku dalej leżał.
- Ksiaze, trzeba sie ubrac - rzucilam w niego poduszka i zalorzylam bikini.
Miska
Zasmialam sie kiedy wyladowalismy na lozku. Spojrzalam na niego a moje wlosy opadly wokol naszych glow.
OdpowiedzUsuń- A w czym sie bed opalac? Raczej nie nago choc tobie i reszcie facetow by to nie przeszkadzalo - zasmialam sie i pocalowalam go w nosek po czym chcialac sie wyswobodzic z jego objec zaczelam sie krecic choc to nic nie dalo. Byl silniejszy.
Miska
Zasmialam sie i kiedy poszedl sie ubrac stanelam przed szafa. W koncu założyłam krotka sukienke w intensywnym zoltym kolorze z czarnymi wstawkami. Kiedy przyszedl lezalam na lozku i popijalam herbatke. Szybko sie podnioslam i spojrzalam na niego.
OdpowiedzUsuń- Co do tych ubran to chyba bylby dobry pomysl - zasmialam sie cicho. Mialam w sumie nadzieje, ze bedzie u mnie czesciej bywal.
- Idziemy? Zeby nam nie ukradli slonka - usmiechnelam sie i zalorzylam okulary na nos.
[Mam pewien pomysl na ciag dalszy, ale chce znac twoje zdanie :) Moze byc tak, ze wroca z plazy do swoich domow, oczywiscie Gabrys bybsie upieral ze ja odprowadzi i w ogole, ale ona ze nie i bla bla bla i kiedy wracalaby do domu spotkalaby Jozka(nazwijmy go tak xD) w sensie faceta od nachodzenia i zrobilby jej krzywde, typu pobilby ja czy cos]
Miska
Przecież sam musiał wracać do domu a ode mnie miał strasznie daleko. Nie chciałam żeby nadrabiał drogi, w końcu byłam dużą dziewczynką. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do domów. Zaczynało się robić ciemno a ja musiałam pójść jeszcze kupić kilka rzeczy na jutrzejszy dzień. W końcu zaczynał się kolejny tydzień i pewnie nie będę miała czasu żeby porządnie się wyspać. Po drodze weszłam do supermarketu i kupiłam kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Kiedy wyszłam na dworze było już ciemno a ja miałam do przejścia kilka nieprzyjemnych uliczek. Mimo wszystko ruszyłam żwawym krokiem i weszłam do jednej z nich. Szłabym tak gdybym nagle nie zauważyła jego. Spięłam się, ale nie zwolniłam kroku. Miałam nadzieję, że mnie nie rozpozna, ale kiedy obok niego przechodziłam poczułam na nadgarstku uścisk jego dłoni.
OdpowiedzUsuń- Porozmawiamy sobie, skarbie - wycedził tuż przy moim uchu. Czuć było od niego sporą dawkę alkoholu. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na niego.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziałam próbując wyrwać dłoń. Nic z tego zacisnął jeszcze mocniej i pchnął mnie na ścianę. Uderzyłam głową o cegły i przez moment miałam ciemno przed oczami.
- Owszem, mamy o czym rozmawiać. Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? Nic z tego! To, że ten idiota się wkoło ciebie kręci nie znaczy, że nie zapłacisz mi za to co zrobiłaś! - krzyknął mi prosto w twarz i nagle poczułam jak jego kolano wciska mój żołądek w kręgosłup. Padłam na ziemię i zwinęłam się w kulkę, ale jemu było mało kilka razy mnie kopnął aż w końcu podniósł trzymając mnie za włosy, wycedził kilka ostrych słów i uderzył w twarz po czym najzwyczajniej w świecie odszedł. Oparłam się o ścianę płacząc z bólu, ale jakimś cudem doszłam do domu. Byłam obolała i czułam się upodlona jak nigdy dotąd. Nie mając siły nawet przejrzeć się w lustrze położyłam się na sofę nie zamykając drzwi do domu i zasnęłam. Przez kilka następnych dni nie wychodziłam z domu, nie odbierałam telefonu, który dzwonił coraz częściej. Nie miałam ochoty nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać. Co jakiś czas tylko wstawałam do toalety lub żeby coś zjeść i wziąć leki przeciwbólowe i znów położyć się spać lub płakać.
Miśka
Wiedziałam jak wyglądam i wiedziałam, że zaraz zasypie mnie gradem pytań, ale w końcu podniosłam się i opatulona kocem wstałam z kanapy i otworzyłam drzwi.
OdpowiedzUsuń- Gabryś, czekaj. - powiedziałam cicho. - Wejdź. - ciągle miałam opuszczoną głowę, tak, że połowę twarzy zakrywały mi włosy, więc raczej nie mógł zobaczyć siniaków na mojej twarzy. W tym samym momencie wyszła sąsiadka z naprzeciwka a ja schowałam się szybko za drzwiami. Gabryś wszedł do domu i dopiero wtedy uświadomiłam sobie jaki bałagan mam w salonie. Talerze leżały na podłodze i stole w towarzystwie chusteczek i opakowań po tabletkach. Szybko podeszłam do stołu i zaczęłam z niego zbierać naczynia. Zebrałam kilka talerzy, które wylądowały w zlewie i wróciłam po następne.
- Usiądź... Gdzieś - powiedziałam wracając z ostatnimi talerzami. - Zrobię ci herbaty. - powiedziałam i wyciągnęłam ostatni czysty kubek z szafki.
Miśka
Kiedy posadził mnie na krześle spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
OdpowiedzUsuń- Gabryś to nic takiego... - powiedziałam choć wiedziałam jak to wszystko wygląda. - Nie idź, proszę - chwyciłam go za rękę. Teraz, kiedy tu przyszedł nie chciałam zostawać sama.
- Wykąpię się i będzie mi lepiej. - powiedziałam nadal trzymając go za rękę. Nie robiłam tego dlatego, że tego potrzebowałam, ale dlatego, że kiedy zaczął czyścić moją twarz wywołał kolejną falę bólu.
- Albo może lepiej będzie jak pójdziesz, skończyły mi się tabletki przeciwbólowe - powiedziałam opuszczając głowę.
- Nie poszłam na pogotowie, bo samo się zagoi, nic mi nie jest. - powiedziałam choć tym samym zaprzeczałam sama sobie.
Miśka
Kiedy wyszedł powlokłam się do łazienki i nalałam wody do wanny. Wlałam trochę olejku do kąpieli i weszłam do wanny. Leżałam tam kiedy usłyszałam jak Gabryś wchodzi do mieszkania. Westchnęłam cicho i zanurzyłam się pod wodą odcinając się od świata zewnętrznego. Słyszałam jedynie bicie swojego serca. Zamknęła oczy i od razu zobaczyłam jego twarz. Wynurzyłam się szybko oddychając głęboko. Bałam się, mimo iż w domu był mężczyzna, bałam się, że przyjdzie i zrobi mi coś gorszego. W końcu wyszłam z wanny i po spojrzeniu w lustro i zobaczeniu tych wielkich siniaków zakryłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję ci. - uśmiechnęłam się blado do Gabrysia.
[Słodkich :) Dobranoc :)]
Miśka
- Nie musisz zostawac, poradze sobie. Juz mi lepiej - powiedzialam i rozpuscilam wlosy po czym z naprawde wielka niechecia założyłam bielizne. Mimo wszystko okrylam sie jak najszybciej kocen, choć Gabrys pewnie juz zauwazyl siniaka z boku. Wygladal strasznie, ale juz robil sie zolty a to dobry znak.
OdpowiedzUsuń- Nie krzycz na mnie, prosze. - spojrzalam na niego siadajac na kanapie.
- Nie chcialm cie martwic. Masz studia, swoje zajecia. Przeszloby mi. Juz i tak jest o niebo lepiej. - powiedzialam cicho patrzac na swoje dlonie. Lakier na kazdym z nich juz odpryskiwal. Mial racje, musialam doprowadzic siebie i mieszkanie do uzytku publicznego.
Miska
- Przepraszam. Nie badz na mnie zly - powiedzialam i odkrylam sie pokazujac siniaki na ciele. Wiedzialam ze wygladaly okropnie a jego mina tylko mnie w tym utwierdzila.
OdpowiedzUsuń- Powiedz ze sie nie gniewasz. - spojrzalam na niego. Nie chcialam zeby byl na mnie zly.
Miska
Usmiechnelam sie leciutko i pokiwalam glowa. Bez zbednych komentarzy dalam mu sie pozmarowac tymi wszystkimi smierdzidlami.
OdpowiedzUsuń- Dobrze, zglosze to na policje, ale watpie żeby to cos dalo. - powiedzialam krzywiac sie lekko kiedy mocniej przycisnal jeden z sianiakow.
- Smierdzi to - skrzywilam sie czujac coraz bardziej intensywny smród.
Miska
Chwycilam go za reke.
OdpowiedzUsuń- Ja to zrobie. Nie jestem jakos bardzo poobijana. - powiedzialam wstajac. Podeszlam do zlewu i odkrecilam wode. Zaczelam wkladac naczynia do zlewu kiedy nagle w reki wypadl mi talerz a pokoj dosc mocno zawirowal. No tak, uderzenie w sciane i ziemie dawalo o sobie znacz co jakis czas. Chwycilam sie blatu i powoli ukucnelam aby pozbierac talerz, ale cos mi nie wychodzilo. Usiadlam na podlodze, oparlam sie o szafke i schowalam twarz w dloniac.
- Przepraszam. - powiedzialam cicho. Bylo mi wstyd. Bylo mi wstyd ze doszlo do tego calego pobicia, ze Gabrys musial sie mna zajac i ze bylam ciagle tak slaba.
Miska
Kiedy położył mnie do łóżka prawie natychmiast odplynelam. I tak było od trzech dni. Wstawalam niedojadalam kanapki, bralam proszki i szlam spać. I tak w kółko. Kiedy się obudzilam do moich nozdrzy od razu wdarł się przyjemy zapach. Przeciągnęła się i zaraz jeknelam czując dające o sobie znać siniaki. Obrocilam się i zobaczylam siedzącego przy moim boku Gabrysia. Przyglądał mi się jakoś tak dziwnie.
OdpowiedzUsuń- Cos się stało? Długo spalam?
[Oj ja tez spadam, bo dzisiaj od 4:30 na nogach :/ Kolorowych :)]
Miska
[ Ja tez, odkad zaczelam pracowac i spie spie spie a tu nagle budzi xD]
OdpowiedzUsuńWestchnelam cicho kiedy powiedzial o szpitalu.
- Niech ci bedzie. - powiedzialam cicho i przysunelam sie do niego po czym przytulilam sie.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobila. - szepnelam cicho wtulajac sie w niego. Dziekowalam s duchu Bogu za to, ze Gabrys jednak przyszedl.
Miska
[No niby tak, ale i tak jestem zdziwiona zachowaniem swojego organizmu xD]
OdpowiedzUsuń- Dziekuje - powiedzialam cicho opierajac sie o zaglowek. Kiedy przybiosl mi zupe od razu zaczelam jes patrzac na niego co chwile. W koncu kiedy skonczylam odstawilam miske na szafeczke. Spojrzalam na swoje dlonie.
- Ja... To... To byl on. - powiedzialam cicho. - Spotkalam go w tej alejce niedaleko, bylam na zakupach i troche pozniej wrocilam. Mialam nadzieje ze mnie nie rozpozna. - westchnelam cicho.
Miska
[ I masci rozgrzewajacej na kolano :c Chyba mam reumatyzm :/]
OdpowiedzUsuńKiwnelam glowa i wstalam z lozka. Podeszlam do szafy i wyciagnelam z niej pierwsze lepsze spodnie i koszulke.
- Moge sie tak pokazac? - spytalam pokazujac sie mu ubrana. Rozejrzalam sie szybko po mieszkaniu. Bylo czysto. Tak jakby nic nigdy zie nie stalo. Podeszlam do chlopaka i przytulilam sie do niego. Stal jak skala. Spojrzalam na niego blagalnie.
- Prosze, nie badz zly. Nie gniewaj sie na mnie, nie chcialam cie martwic, naprawde. A teraz musisz sie mna zajmowac. Przepraszam cie, ale obiecuje, ze jutro juz bede mogla sama wszystko zrobic, naprawde. - powiedzialam bawiac sie rabkiem jego koszulki. Pachnial jak zwykle swietnie.
Miska
[18 XD A rosnąć juz nie różne, wiec to nie od tego XD I nie jest to kolano, które było zszywane, wiec ja nie mam pojęcia XD]
OdpowiedzUsuń- Nie bądź zły na siebie. Ja sie uparlam żeby iść sama. To moja wina. - skrzywilam sie lekko Przypominajac sobie tamten wieczór.
- Muszę znaleźć dokumenty. - powiedzialam i zaczelam grzebać w torbie.
- Jutro na pewno będzie mi lepiej, wiec nie będziesz musiał sie martwić. - usmiechnęłam się lekko do chłopaka. Nie chciałam żeby zaniedbywał innych, bo mi sie cos stało.
Miska
Szybko znalazlam dokumenty i wyszlismy. Taksowka juz stala od kamienica, wiec wsiedlismy.
OdpowiedzUsuń- Naprawde ci dziekuje, ze przyszedles. Chcialam odebrac od coebie telefon ale wiedzialam, ze wtedy znow zaczne ryczec a i tak plakalam calymi dniami. Nie wiem jak moglam dopuscic zeby do tego doszlo. - wyrzucilam z siebie.
Miska
-Ufam ci - powiedzialam z leciutkim usmiechem i powoli wyszlismy z taksowki. W szpitalu Gabrys posadzil mnie na krzeselku a sam poszedl porozmawiac z pielegniarka, ktora zaraz podjechala z wozkiem. Spojrzalam na nia i na chlopaka.
OdpowiedzUsuń- Moge isc, nie jest ze mna tak zle. - powiedzialam, ale kiedy zobaczylam spojrzenie Gabrysi tylko westchnelam i usiadlam na wozku. Chwycilam go dlon, nie chcialam zeby mnie zostawil.
Miska
Zasmialam sie cicho kiedy mi o tym powiedzial, ale nie skomentowalam tego, bo i jak mialam to zrobic. Lekarz zbadal mnie i kiedy uslyszal ze uderzylam glowa w sciane i ziemie polecil zrobic badanie glowy czy aby nic powaznego sie nie stalo, wiec po kilku minutach wyjechalam na wozku z glowa oparta na dloni.
OdpowiedzUsuń- Jade ba tomografie. Chca sie upewnic, ze nadal jestem normalna i mi nie odbilo - usmiechnelam sie szeroko chcac go jakos rozbawic.
Miska
- Dla ciebie też kotek - zaśmiałam się widząc dziwne spojrzenie pielęgniarki. Tomografia głowy przebiegła szybko i okazało się, że będę miała jedynie dużego siniaka a zawroty głowy są normalne. Lekarz przepisał mi jakieś maści i tabletki przeciwbólowe i dał zwolnienie z pracy. Cóż... Przynajmniej sobie odpocznę. Z gabinetu wyszłam już na nogach. Podeszłam do chłopaka i pomachałam mu receptą.
OdpowiedzUsuń- Trzeba jechać do apteki. Muszę ci oddać pieniądze, trzeba pójść do bankomatu. - powiedziałam i wzięłam go pod rękę.
- Naprawdę musimy iść na tą policję? - zapytałam cicho nie chcąc go rozzłościć pp raz kolejny.
Miśka
Westchnelam cicho.
OdpowiedzUsuń- A jesli potem bedzie jeszcze gorzej? Jesli go nie zamknal? Wie gdzie mieszkam, zna mnie, wie gdzie sie ucze i gdzie pracuje. - powiedzialam przez lzy. Nie chcialam sie rozplakac, nie tutaj, nie po raz kolejny. Po prostu nie mialam na to sily. Wiedzialam, ze Gabrys ma racje, ale balam sie, ze to, ze mnie pobil nie wystarczy i nic mu nie zrobia.
- Nie chce byc jak wszystkie gwiazdki, ktore chowaja sie za gorylami.
Miska
Spojrzalam na niego wzdychajac cicho.
OdpowiedzUsuń- Okey, chodzmy na ta policje. Nie bede zawracac glowy twojemu bratu a ciebie tez nie bede meczyc. A wlasnie, jak ty sie czujesz? Zajmujesz sie mna a ja zachowuje sie jak najgorsza przyjaciolka na swiecie - westchnelam cicho.
[papa :)]
Miska
[Chyba niestety tak :c]
OdpowiedzUsuńWestchnelam cicho.
- Żadnej. - powiedzialam cicho. Może i jakąś część mnie mu wierzyła ale druga miała gigantyczne wyrzuty sumienia. Ale jeśli zapewniał mnie, ze nie jest zły to chyba tak było prawda? Coz, widocznie muszę mu zaufać.
-Chodźmy na policje. Zgłoszę to. - powiedziałam i ruszylismy w stronę posterunku.
Miska
- Tylko, ze jesli bol glowy bedzie nie do zniesienia to mam sie zglosic do niego i mam sie smarowac roznymi mazidlami, ktore mi przepisal. - wzruszylam lekko ramionami. Nie chcialam zeby Gabrys robil wielka sprawe z tego, ze zostalam pobita, ale tego sie chyba nie dalo ominac, bo Gabrys to Gabrys.
OdpowiedzUsuń- Mow co u Ciebie? Mi nic juz nie jest.
[ Jasne, mozna cos wymyslic :D]
Miska
-I bardzo dobrze. -usmiechnelam sie lekko. Bylismy w polowie drogi do komisariatu kiedy na przeciwko zobaczylam jednego ze znanych mi paparazzich. Jeknelam cicho.
OdpowiedzUsuń-Chodzmy szybko tutaj- powoedzialam i pociagnelam chlopaka w bardziej zatloczona uliczke. Mialam nadzieje, ze mezczyzna nas nie zauwazyl.
- Masz jakies plany?
Miska
-Pewnie nie będę miała wakacji dłuższych niż dwa tygodnie wiec może pojade nad jakieś morze albo w Bieszczady. -usmiechnęłam sie lekko.
OdpowiedzUsuń- W sumie jakby sie zastanowić, to dawno nie byłam w Bieszczadach. -usmiechnęłam sie lekko przypominając sobie te ciszę i krajobrazy.
-A potem wrócę i znów do pracy -zaśmiałam sie. Brzmialam jak jakąś pracoholiczka, ale prawda była taka, ze pracowała 24/7.
Miska
- Może i pracoholizm, ale lubię to - zaśmiałam się cicho.
OdpowiedzUsuń- Jasne, że to nie taki zły pomysł. Bieszczady są takie piękne. Nie mówię, że Warszawa nie jest piękna, ale tam jest tak... Cicho. A nie to co tutaj. Wstajesz o piątej rano, bo ludzie zaczynają jeździć samochodami. - czasami sama się sobie dziwiłam, że tak długo tu wytrzymałam. I wytrzymam pewnie jeszcze długo, bo kochałam to miasto.
- W sumie musiałabym odwiedzić rodziców albo przynajmniej do nich zadzwonić. Chyba będą się martwić - westchnęłam cicho. Kiedy znaleźliśmy się pod komisariatem spojrzałam jeszcze raz na Gabrysia.
- Naprawdę sądzisz, że to dobry pomysł?
Miśka
[ Hej, hej – chyba mamy szczęście do spotykania się na różnych blogach obyczajowych, co? :) Przepraszam, że Cię zakryłam (Ciebie i słodkiego Gabrysia), ale na razie mamy jeszcze bardzo mało autorów i pomyślałam, że im nas więcej, tym weselej… i lepiej! Mam nadzieję, że się nie gniewasz, w ramach zadośćuczynienia chętnie pokombinuję nad jakiś wspólnym wątkiem. Co Ty na to? Wcześniej jakoś się mijałyśmy, ale tutaj może uda nam się coś wymyślić. Widzę, że Gabriel jest studentem polonistyki, a to już całkiem sensowne powiązanie. On i Kasia dzielą tą samą pasję – obydwoje mają świra na punkcie literatury, uważam że możemy to jakoś fajnie wykorzystać :) ]
OdpowiedzUsuńKasia Zakrzewska
[ Jak to jest, że na tylu blogach na których obie jesteśmy, zawsze zdarza nam się stworzyć tak różne postacie...? Tu nawet Gabriel prawo odrzucił, choć w sumie... Adam po przemyśleniu sprawy zrozumiał, że na polonistyce pewnie więcej dziewcząt się kręci i to był całkiem sensowny wybór. No, ale muszę powiedzieć, że na ostatniej odsłonie ładną ilość komentarzy udało Ci się zebrać, życzyłabym sobie bym i ja teraz na Warszawie co najmniej do tylu dobrnęła :) ]
OdpowiedzUsuńAdam
[ No to uff, bo nie chciałam się wpychać na siłę :) I nie masz za co przepraszać, ja dzisiaj też miałam szalony dzień – zaliczyłam pobudkę o piątej rano i pierwszy weekendowy wykład na uczelni… więc chyba nie myślę już trzeźwo :) Spokojnie, możemy zaczekać do jutra. Obie będziemy miały czas, aby wszystko sobie przemyśleć, i może coś nam się skonkretyzuje :) ]
OdpowiedzUsuńKasia Zakrzewska
[Hej! Znowu :p To ten... Piszemy cos nowego czy kontynuujemy czy Miska ma sobie iść i płakać w kącie nad niedokończonym artykułem? :D ]
OdpowiedzUsuńMiśka
[ Też pomyślałam o jakichś praktykach… Tylko czy Gabryś chciałby pracować w takiej dużej korporacji, jaką było jej wydawnictwo książkowe? Jeśli tak, to fajnie i od razu możemy ustalić, że on i jakiś trzech innych studentów, zostali przyjęci na praktyki :) I dopiero zaczynają, o. Więc będą jeszcze trochę zagubieni… W ten sposób Kasia może poznać Gabriela, i może nawet trochę mu pomóc :) A co do mojej postaci… to chyba też bym się nie pogniewała, gdybym skończyła tak jak ona ;) ]
OdpowiedzUsuńKasia Zakrzewska
[ No to kłopoty z kserem wydają się całkiem miłym początkiem znajomości! Może złośliwa maszyna popsuła się akurat wtedy, gdy Gabriel musiał z niej skorzystać, a wredny przełożony go popędzał, bo potrzebował jakichś bardzo ważnych dokumentów? Kasia mogłaby wtedy przechodzić obok i mu pomóc. Hah, otwieranie własnego wydawnictwa to kusząca propozycja :D Ale Ty mi lepiej powiedz jak bardzo lubisz lub nie lubisz rozpoczynać wątki… :D ]
OdpowiedzUsuńKasia Zakrzewska
[ A ja bym bardzo chętnie spróbowała niż tylko czekała na lepszą sposobność :) Miałam nadzieję znaleźć w powiązaniach coś o braciach, bo ciekawiło mnie czy to wspomnienie o byciu lekarzem i prawnikiem odnosiło się do nich. Jeżeli było tak, że któryś ze starszych studiował prawo, dałoby nam się ładnie zasklepić jakieś powiązanie. Tylko musisz mi powiedzieć czy jest na to maleńka szansa. ]
OdpowiedzUsuńAdam
[ To ten... Masz może jakiś pomysł, bo ja myślałam, główkowałam i nic nie wymyśliłam :P]
OdpowiedzUsuńMiśka
[ Znając mnie i moje dziwne zamiłowania, pewnie skupiłabym się na powieściach detektywistycznych i historycznych oraz obowiązkowo kryminałach skandynawskich. No, i może znalazłoby się trochę miejsca na fantastykę, a co! Hmm… a czy dla wspólnego dobra dałabyś się namówić na rozpoczęcie? Oczywiście sama mogłabym to zrobić, jeśli nie masz czasu lub ochoty, ale skoro to Gabryś narozrabiał, to najpierw powinnam zobaczyć jak sobie z tym radzi – z jego własnej perspektywy, żeby nie przekolorować :) ]
OdpowiedzUsuńKasia Zakrzewska
[ Ja bym w końcu chciała spróbować, a że pomyślałam o tym prawie… To stwierdziłam, że a nuż się uda. Szkoda tylko, że brat Gabriela jest taki młody. Miałam nadzieję, że jakby byli z Adamem w zbliżonym wieku to mogłabym uznać, że panowie razem studiowali czy też byli dobrymi znajomymi. Ale cztery lata to chyba ździebko za dużo. Ewentualnie z najstarszym mógł się znać z liceum jeszcze i uznać, że są nawet przyjaciółmi (wiesz, Julian by był osobą, która uspokajała i stopowała mojego pana). Więc gdyby była sytuacja w której Gabriel potrzebował jakiejś pomocy, mogło się to jakoś zazębić. ]
OdpowiedzUsuńAdam
Kasia lubiła korzystać z pomocy praktykantów. I wcale nie dlatego, iż mogła nimi dowolnie dyrygować, o nie, nie. Wręcz przeciwnie – miała wrażenie, że większość zatrudnieniowych stażystów (a najczęściej byli to jeszcze młodzi oraz niedoświadczeni studentami) o dziwo sami doskonale potrafili sobie radzić i są bardzo chętni do dalszej nauki. A w takim miejscu jak to, czyli ogromnej korporacji w samym centrum stolicy, było jej całkiem sporo. Oczywiście, na początku zawsze pojawiały się pewne drobne potknięcia. Ale z czasem wszystko się układało. Nie licząc drobnych wyjątków, w postaci tych niezwykle odpornych i nikle zaangażowanych osobników, Kasia nigdy nie mogła narzekać na żadnych praktykantów. W przeciwieństwie do swoich wymagających kolegów i koleżanek, którzy nie zawsze zachowywali się tak, jak powinni. Pierwszym i najlepszym przykładem był pewien pan Norbert. Pracował w firmie od wielu lat, ale nawet panna Zakrzewska nie pamiętała, aby kiedykolwiek widziała go uśmiechniętego. Zwykle mówiła mu tylko dzień dobry, a niekiedy dobranoc, gdy wychodząc późno z biura, mijała jego gabinet, w którym nadal siedział i pracował. Na pewno był bardzo cennym członkiem całego zespołu, jego wyniki mówiły same za siebie… Ale nie zaszkodziłoby mu, gdyby odrobinę popracował nad samym sobą. Nie należał do najmilszych, co najlepiej odczuwali przydzielani mu stażyści. Wykonywali za niego najgorsze prace, poczynając od tych zwykłych biurowych, a kończąc na bardziej osobistych. Już parę razy zdarzyło się, że jego praktykanci odbierali mu garnitury z pralni chemicznej lub przywozili obiady z ulubionej restauracji, która znajdowała się na drugim końcu Warszawy. Większość pracowników nie pochwalała takiego zachowania, jednak sami byli bardzo zapracowani i najczęściej nie mieli czasu, aby pilnować swoich własnych kolegów. Kasia nie lubiła wtrącać się w życie innych ludzi. Uważała, że było to niegrzeczne, a poza tym, nie chciała wprowadzać nerwowej atmosfery w pracy. Dlatego starała się nikogo nie krytykować… jednak nie pozostawała bierna na męczarnie niektórych praktykantów, którzy trafiali pod skrzydła pana Norberta. Dziś było podobnie. Wracając z lunchu przechodziła głównym korytarzem obok starej kserokopiarki. Maszyna, która pamiętała jeszcze lata dziewięćdziesiąte, była najstarszą tego typu zabawką na piętrze i już wkrótce miała zostać wymieniona. Jednak dopóki tak się nie stanie, wszyscy pracownicy musieli ją jakoś znosić. W tym sami praktykanci. Jeden z nich, ciemnowłosy chłopak, którego jeszcze wcześniej nie widziała, najwyraźniej miał z nią mały problem. Niemniej jednak, bardzo szybko domyśliła się, iż był on nowym praktykantem i znajdował się pod opieką pana Norberta, aktualnie pokrzykującego na niego ze swojego gabinetu, aby się pośpieszył. Panna Zakrzewska nie miała z tym nic wspólnego, jednak jak zwykle nie potrafiła przejść obok obojętnie, udając, że nic takiego się nie dzieje…
OdpowiedzUsuń— Jeśli szukasz tu jakiejś instrukcji obsługi, to chyba muszę cię zmartwić… — podeszła do kserokopiarki, uśmiechając się lekko, na powitanie — Usunięto ją parę lat temu. Zresztą, chyba i tak niewiele by pomogła… Ta maszyna żyje swoim własnym życiem, i trzeba się z nią obchodzić w bardzo subtelny sposób — wyjaśniła pokrótce, nie spuszczając bystrych zielonych oczu z oblicza nowego stażysty — Twój pierwszy dzień…? — zagadnęła ze spokojem, jednocześnie zerknąwszy, czy kserokopiarka aby na pewno jest włączona i gotowa do ewentualnej pracy.
[ To nawet lepiej – im różnorodniej, tym ciekawiej ;) ]
Kasia Zakrzewska
Zaproponowano mi prawdziwy artykuł! Do prawdziwej gazety! Kiedy dostałam dziś rano telefon myślałam, że zwariuję ze szczęścia. Zaraz po tym jak odprawiłam prawie pół godzinny taniec szczęścia chwyciłam za telefon i wybrałam numer Gabrysia. Musiałam mu się pochwalić, w końcu to też była jego zasługa. No i była też inna sprawa. Artykuł miałam napisać o nowej stadninie w mieście. A ja bałam się koni. Kiedy po kilku sygnałach usłyszałam głos przyjaciela od razu zaczęłam gadać jak najęta.
OdpowiedzUsuń- Gabryś, nie uwierzysz, dostałam propozycję napisania artykułu, takiego prawdziwego, do prawdziwej gazety, super, no nie? Jezu nawet nie wiesz jak się cieszę, no i chciałam ci podziękować, bo to w sumie dzięki twojej pomocy mi się udało - wzięłam szybki oddech i wypuściłam powoli powietrze. - Tylko jest mały problem. To ma być artykuł o tej nowej stadninie, a ja... Boję się koni. - dodałam ciszej. - Mógłbyś pojechać tam ze mną? Proszę, nie chcę być tam z tymi potworami sama. Błagam, proszę, zabiorę cie potem na kolację, obiecuję, błagam. - szepnęłam cicho. Miałam nadzieję, że się zgodzi, bo naprawdę byłam przerażona myślą, że byłabym tam sam na sam z tymi wielkimi zwierzętami.
Clara